Przypomnijmy, że od chwili wprowadzenia stanu wyjątkowego w ponad 180 miejscowościach województw podlaskiego i lubelskiego, dziennikarze nie mogą wjeżdżać na wspomniany teren. Od tygodnia sytuacja w pasie przygranicznym między Polską i Białorusią znacząco jednak eskaluje, czego nie są w stanie w pełni relacjonować dziennikarze polskich redakcji. Swoje relacje mogą za to prowadzić białoruskie media reżimowe, a także dziennikarze z największych mediów światowych, tj. CNN, czy BBC.
Politycy opozycji, media, a także wielu komentatorów sytuacji na granicy wskazuje, że decyzja o niewpuszczaniu mediów na granicę, nie jest dobrym rozwiązaniem. Sytuację tę wykorzystuje także Rosja, która ustami szefa MSZ Siergieja Ławrowa zasugerowała, że brak dziennikarzy na granicy oznacza, że „Polska coś ukrywa”.
Kryzys na granicy Polska-Białoruś. Arkadiusz Czartoryski o „robieniu show”
O kwestię tę pytała we wtorkowym wydaniu „Kropki nad i” prowadząca program Monika Olejnik. Posłanka Lewicy Magdalena Biejat wskazywała, że decyzja ta jest niezrozumiała, z kolei poseł Arkadiusz Czartoryski (republikanie Adama Bielana, klub PiS) stwierdził, że obecność mediów na granicy to przyczynek do „robienia show”. Nie wskazał jednak, kto wspomniane show miałby robić. Gdy prowadząca usiłowała dopytywać, czy o takie działanie poseł podejrzewa dziennikarzy, Czartoryski miał problem, żeby wybrnąć z dyskusji.
– To jest po prostu podwójne niebezpieczeństwo, bo i dla funkcjonariuszy i jeszcze dla dziennikarzy – orzekł w końcu. – Nie potrzebujemy opieki rządu. Niech pan sobie poczyta o korespondentach wojennych – odpowiadała mu Olejnik.
Czytaj też:
Zaskakujące słowa wiceministra o dziennikarzach. „Nie chcielibyśmy, żeby dochodziło do starć”