"Wziąwszy pod uwagę, że stanowisko marszałka jest niezmiernie wpływowe w Polsce, to jest rzeczywiście bardzo silna postać w państwie, to byłoby normalne, żeby właśnie człowiek, który jest jakby drugi po szefie partii, objął to stanowisko" - powiedział prezydent w piątek w radiu RMF FM.
W czwartek klub PiS zgłosił obecnego wicepremiera Ludwika Dorna jako kandydata na nowego marszałka Sejmu. Czwartkowe spotkanie premiera z Markiem Jurkiem nie przyniosło porozumienia i Jurek podtrzymał swą rezygnację z funkcji marszałka Sejmu.
Głosowanie nad odwołaniem Jurka i powołaniem jego następcy zaplanowano na godz. 10 w piątek. Kontrkandydatem Dorna jest Bronisław Komorowski, którego PO zgłosiła jako swego kandydata.
Z wypowiedzi polityków LPR i Samoobrony wynika, że koalicjanci poprą kandydaturę Dorna, jednak ostateczne decyzje kluby obu partii mają podjąć w piątek rano. Opozycja krytykuje wysunięcie Dorna na marszałka Sejmu.
Na pytanie, czy gdyby koalicjanci zaprotestowali przeciwko wyborowi kandydata PiS na nowego marszałka, byłby to moment na rozwiązanie parlamentu, Lech Kaczyński odpowiedział, że "w tej chwili prezydent, zgodnie z konstytucją, nie ma żadnych przesłanek do rozwiązania parlamentu".
"Rząd urzęduje, nie składa dymisji, a jak by ją złożył, to w obecnej sytuacji ja nie muszę jej przyjmować. W tej chwili miałbym bardzo poważny problem, czy przyjąć dymisję rządu. W tej chwili nie widzę powodów do dymisji rządu" - powiedział prezydent.
Według L. Kaczyńskiego, gdyby był kłopot z wyborem nowego marszałka Sejmu, to "byłby na pewno bardzo poważny problem". "Mam nadzieję, że takowego nie będzie" - dodał prezydent.
L. Kaczyński powiedział, że surowo ocenia działania Marka Jurka w ostatnich tygodniach. Jurek odszedł z PiS i zrezygnował z funkcji marszałka Sejmu po tym, jak nie udało się wprowadzić do konstytucji popieranych przez niego zapisów o ochronie życia od momemtu poczęcia.
Jurek nie krył pretensji do niektórych polityków PiS, twierdząc, że to ich działania przyczyniły się do tego, że nie doszło do zmiany konstytucji.
Prezydent zaznaczył w piątek, że Jurek "nigdy nie prezentował poglądu większościowego w PiS". Ponadto prezydent podkreślił, że lubi, jak "pewne sprawy są stawiane jasno".
"A to był spór dotyczący tego, czy kobieta zgwałcona przez jednego mężczyznę lub wielu, ma obowiązek prawny rodzenia dziecka, czy kobieta, której życie jest zagrożone, ma podobny obowiązek - i to nie było stawiane w sposób otwarty. A w ten sposób należało sprawę uczciwie postawić - Marek Jurek uważa, że tak" - powiedział L. Kaczyński.
Ponadto, zdaniem prezydenta, nie opuszcza się ugrupowania, dzięki któremu zostało się posłem i marszałkiem Sejmu.
W ocenie L. Kaczyńskiego, premier dążąc do tego, aby Jurek pozostał jednak w PiS, "miał swoje racje". "Każda większa partia, która aspiruje do władzy w kraju, która zmienia Polskę - co by kto nie mówił, jaka by nie była wściekłość medialnego ataku - musi mieć szerokie spektrum poglądów" - uważa prezydent.
Jednak - jak dodał - "twierdzenie, że w PiS mniejszość nie miała praw, to jest bajka". "Marek Jurek był wiceprezesem partii, był marszałkiem Sejmu. Nigdy nie krył swoich przekonań" - podkreślił L. Kaczyński.
Według niego, jeśli ktoś "nie miał prawa do swobodnego wypowiedzenia swoich (poglądów) to raczej ci ludzie, z drugiego skrzydła", do których - jak zaznaczył - on się zaliczał.pap, ss