Aleksandra Gieracka, Wprost.pl: AgroUnia ma na sztandarach hasła „Obronimy polską wieś” i „Wojna o polską wieś”. Z kim walczycie?
Michał Kołodziejczak: To nie wojna z kimś, tylko wojna o to, żeby polska wieś przetrwała, żeby mogli tam mieszkać normalni, pracowici ludzie i żeby ta wieś mogła sprawować taką funkcję, jaką tak naprawdę powinna, czyli produkować dobrej jakości żywność dla Polaków.
Skoro jednak wojna to po drugiej stronie jest jakiś przeciwnik. Kto zagraża wsi?
Najbardziej zagrażają ludzie, którzy nie mają pojęcia, co się dzieje na polskiej wsi, jakie ona ma problemy i jak je rozwiązać. Dzisiaj mam wrażenie, że ci, którzy rządzili i rządzą Polską, też nie mają za bardzo pojęcia o tym, czego wieś potrzebuje.
Co jest największym problemem polskiej wsi?
Polaka wieś nie jest jednolita. Na wsi mieszkają różni ludzie, którzy mają różne problemy. I ta wieś nie jest traktowana poważnie przez tych, którzy podejmują decyzje. Jesteśmy traktowani instrumentalnie. Polska wieś nie chce, żeby decyzje były jej przez kogoś narzucane – my sami wiemy jak żyć i pracować. Te czasy powinny być już słusznie minione, a jednak ciągle widzimy, że ktoś chce decydować za nas.
Typowo rolnicze postulaty nie przebijają się szerzej, ale ogromne emocje budzą teraz ceny żywności. Wyczuliście temat…
To nie jest zasługa wyłącznie inflacji.
Wprowadziliśmy ten temat na salony już jakiś czas temu i umieściliśmy go w centrum debaty publicznej.
AgroUnia od samego początku mówi o problemach z dostępem do żywności, które w Polsce są bardzo duże i będą narastały. Od dłuższego czasu wskazywaliśmy na problemy z błędnymi oznaczeniami produktów spożywczych w sklepach – w marketach trudno odgadnąć skąd dany produkt pochodzi. Konsekwentnie wskazywaliśmy też na małą ilością polskich produktów na pólkach. Odpowiedzią jest buta, pozwy sądowe, rzucanie pustych haseł, sloganów, albo podkradanie pomysłów – a nieładnie jest kraść to, co ktoś inny powie lub zrobi.