Firma Łukasza Mejzy ma oddać 664 tys. zł. Nowe ustalenia Wirtualnej Polski

Firma Łukasza Mejzy ma oddać 664 tys. zł. Nowe ustalenia Wirtualnej Polski

Łukasz Mejza
Łukasz Mejza Źródło: Newspix.pl / Grzegorz Krzyzewski/Fotonews
Dziennikarze Wirtualnej Polski znów pochylili się nad sprawą wiceministra sportu Łukasza Mejzy. Jak wynika z najnowszych ustaleń, jego firma ma do oddania ponad 664 tys. zł z pobranych wcześniej środków unijnych.

Dziennikarze Wirtualnej Polski powołują się na wyniki kontroli w lubuskim urzędzie marszałkowskim, do której dotarli. Spółka Łukasza Mejzy Future Wolves działająca od połowy 2019 roku do października 2021 prowadziła szkolenia dla przedsiębiorców. Z tego tytułu otrzymała unijną dotację w wysokości niemal miliona złotych. Większość środków wypłacił lubuski samorząd.

Urząd Marszałkowski Województwa Lubuskiego skontrolował jednak wspomniane wydatki. Z ustaleń dziennikarzy WP wynika, że w wyniku kontroli nakazano firmie Łukasza Mejzy zwrot ponad 664 tys. zł. Oprócz tego, prawie 20 tys. zł ma także zwrócić firma należąca Łukasza do asystentki społecznej Mejzy.

Jak wynika z informacji WP, powodem, dla którego firmie Mejzy nakazano zwrot środków jest m.in. niepełne udokumentowanie szkoleń. Przykładowo – kurs, który miał trwać 8 dni, trwał 2, a zaplanowane na godzinę testy, przeprowadzano w 10 minut. W piątek, kiedy światło dzienne ujrzał kolejny tekst o wiceministrze sportu, sam zainteresowany wydał oświadczenie, w którym powiadomił, że jest szkalowany i na czas walki o swoje dobre imię zawiesza działalność polityczną.

Sprawa Łukasza Mejzy

Przypomnijmy, że od kilku tygodni w przestrzeni publicznej dyskutuje się o dymisji wiceministra sportu Łukasza Mejzy. Powodem jest seria tekstów dziennikarzy Wirtualnej Polski, którzy dowodzą, że w okresie 2020-2021 Mejza miał prowadzić skandaliczną działalność.

Firma Mejzy miała oferować rodzicom nieuleczalnie chorych dzieci terapie, które będą pomocą w ich sytuacji. Wspomniane terapie nie mają jednak żadnego uzasadnienia medycznego. Mejza odcina się od zarzutów i wskazuje, że nigdy nie zarobił na swojej działalności, a także nie przyświecały mu cele zmierzające do oszukania kogokolwiek.

Jak wskazuje polityk, teksty wymierzone są w niego z uwagi na fakt, że „wisi na nim rząd”. W chwili, gdy Zjednoczoną Prawicę opuścił Jarosław Gowin, PiS zostało bez większości w parlamencie. By ponownie zbudować większość, konieczne było dogadanie się z innymi politykami, w tym niezrzeszonym wówczas posłem Łukaszem Mejzą. Głos Mejzy to wobec tego jedna z koniecznych do przetrwania szabel.

Czytaj też:
Łukasz Mejza wydał oświadczenie. Poinformował, że zawiesza działalność polityczną

Źródło: Wirtualna Polska