„Wprost”: Nie żałuje pan, że nie został w PiS? Byłby pan może ministrem u Morawieckiego... A tak jest pan posłem u Tuska i grzeje opozycyjne ławy.
Paweł Poncyljusz: Nie mam poczucia, że marnuję czas. Dobrze widziałem, na co się piszę, wiążąc się z Koalicji Obywatelską. Brałem pod uwagę, że będę w opozycji. Dla mnie po ośmiu latach poza Sejmem, po latach pracy w biznesie, to dobra forma oczyszczenia.
Nabieram tu rozmachu politycznego. Nie jestem rozczarowany, dlatego że wiem, jak dużo kosztuje moich dawnych kolegów w PiS-ie uwiarygadniane tego wariactwa, jakim są rządy Zjednoczonej Prawicy. Łącznie z Mateuszem Morawieckim.
Morawiecki to pana kolega?
Znamy się jeszcze z dawnych czasów z Ruchu Stu. A potem z czasów, gdy byłem w PJN, miałem okazje kilkukrotnie się z Mateuszem spotkać. Nie sądzę, żeby dla niego było „bezkosztowe emocjonalnie” opowiadanie rzeczy, które teraz mówi.
Albo musi mieć problem z drżeniem ręki przy goleniu, albo musi brać gamę różnego rodzaju lekarstw, żeby to wszystko znieść. Nie wierzę, że wszystko to, co teraz wygaduje, to jego własne poglądy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.