Przypomnijmy, że we wtorek wybrzmiała nagle informacja, że pięcioro polityków odchodzi z klubu parlamentarnego Lewicy i zakłada własne koło. Chodzi o wicemarszałek Senatu Gabrielę Morawską-Stanecką i senatora Wojciecha Koniecznego oraz posłankę Lewicy Joannę Senyszyn oraz posłów Roberta Kwiatkowskiego i Andrzeja Rozenka.
Wszyscy wymienieni utworzyli koło Polskiej Partii Socjalistycznej. Ich przejście do tego koła oznacza, że Lewica traci wszystkich swoich senatorów (miała tylko dwoje) oraz trzech posłów (po tych roszadach jej klub w Sejmie będzie liczył 44 posłów i posłanek). W rozmowie z Konradem Piaseckim na antenie TVN24 kulisy tych wydarzeń komentowała Gabriela Morawska-Stanecka.
Gabriela Morawska-Stanecka o kulisach rozłamu
– Jeżeli na zarządzie jest głosowanie i jest ono nie po myśli przewodniczącego, on zawiesza tych, którzy nie chcą głosować po jego myśli – opowiadała. A gdzie w tym wszystkim jest Biedroń? – dopytywał prowadzący, sugerując, że jako drugi z liderów Nowej Lewicy Robert Biedroń mógł zaangażować się w wewnętrzny spór. – Biedroń sam sobie powinien odpowiedzieć na pytanie, gdzie jest. On bywa w Polsce, ale nie angażował się w te kwestie partyjne – mówiła Morawska-Stanecka.
– Wywiesił białą flagę i skapitulował? Rozsmakował się w brukselskim mandacie? – drążył Piasecki. – Nie zaprzeczam – odpowiedziała z wymownym uśmiechem Morawska-Stanecka.
Prowadzący dopytywał także, jakie plany na przyszłość ma nowe koło parlamentarne. Morawska-Stanecka unikała odpowiedzi na to pytanie, jednak zasugerowała, że liczy na zjednoczenie opozycji. Gdy prowadzący pytał, czy trwają rozmowy, nie zdradziła szczegółów. Jak jednak ujawniła, o zbliżającym się rozłamie w Lewicy nie był powiadomiony jej lider Włodzimierz Czarzasty, za to rozłamowcy powiadomili m.in. Leszka Millera, Donalda Tuska i Włodzimierza Kosiniaka-Kamysza.
Czytaj też:
Rozłam w Lewicy, politycy klubu komentują. „Nie płakałam po Rozenku”