Jak informuje portal „The Budapest Times”, Viktor Orban podkreślał podczas konferencji prasowej, że Węgry będą bronić swoich granic i „nie wpuszczą nikogo”. Zaznaczył też, że jego kraj nie zmieni przepisów dotyczących „ochrony granic przed nielegalną migracją”, pomimo nacisków Unii Europejskiej, która uznaje obowiązujące na Węgrzech prawo za niezgodne z europejskimi i międzynarodowymi przepisami. – Utrzymamy to, co obowiązuje teraz, nawet jeśli unijny sąd nakaże nam zmianę – oświadczył Orban. Stwierdził też, że płot na węgierskiej granicy „ochronił całą Europę”, a dowodów na to, że Rosja stoi za kryzysem na granicy polsko-białoruskiej, „nie widział”.
Orban spotka się z Putinem
Wcześniej Viktor Orban zapowiedział, że na początku przyszłego roku poleci do Rosji, aby spotkać się z Władimirem Putinem. Swoją decyzję ogłosił w momencie, kiedy niezwykle napięta sytuacje panuje również na granicy Rosji i Ukrainy, a rosyjski minister obrony mówił publicznie o planowanej przez USA "prowokacji". Spotkało się to ze zdecydowaną reakcją rzecznika Departamentu Stanu USA, który wezwał Rosję, aby "przestała stosować fałszywą, zaogniającą retorykę i podjęła znaczące kroki w celu deeskalacji napięcia".
Również Władimir Putin wprost stwierdził, że za ostatnie napięcia odpowiedzialny jest Zachód, czyli Amerykanie i państwa NATO. – Jesteśmy zaniepokojeni tym, jak przy granicach Rosji, pojawiają się siły USA i NATO. Jesteśmy też niebywale zaniepokojeni tym, że USA rozstawiają swoje systemy rakiet niedaleko Rosji – mówił, dodając przy tym, że Amerykanie mogą „dozbrajać Ukrainę”.
Natomiast ukraiński parlament zatwierdził we wtorek 14 grudnia projekt ustawy zezwalającej zagranicznym wojskom na udział w ćwiczeniach wojskowych na jej terytorium. Zgodnie z projektem, przedstawionym przez prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, w przyszłym roku na terenie Ukrainy może odbyć się 10 dużych ćwiczeń wojskowych. Przed głosowaniem wiceminister obrony Ukrainy Anatolij Petrenko powiedział w parlamencie, że w ćwiczeniach na lądzie, morzu i w powietrzu weźmie udział 21 000 Ukraińców i 11 500 żołnierzy ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Polski, Rumunii i innych krajów.
Czytaj też:
Europejska prawica zjechała do Warszawy. Marine Le Pen: Ukraina należy do sfery wpływów Rosji