Iwanow mówił o tym podczas spotkania z weteranami II wojny światowej w Briańsku, ok. 330 km na zachód od Moskwy.
"Wojska znajdują się na swoim terytorium. Rosja ma prawo decydować, dokąd i jakie siły kierować" - oświadczył wicepremier.
Iwanow nie sprecyzował, kiedy Moskwa zamierza wprowadzić swoje jednostronne moratorium. Powiedział tylko, że będzie ono obowiązywało do czasu, aż wszyscy sygnatariusze ratyfikują układ i zaczną go realizować.
"CFE został podpisany w czasie, gdy istniały dwa bloki. Układu Warszawskiego już nie ma, a nasi partnerzy nadal myślą kategoriami bloków" - wskazał. Według niego, Rosja jest jedynym państwem, które wykonało postanowienia traktatu.
O możliwości ogłoszenia moratorium na wykonywanie przez Rosję zapisów CFE wspomniał w ubiegłym tygodniu prezydent Władimir Putin w dorocznym orędziu do Zgromadzenia Federalnego, dwóch izb rosyjskiego parlamentu.
"Nie ratyfikując pod sztucznymi pretekstami układu o ograniczeniu sił konwencjonalnych w Europie, wykorzystują oni (USA) sytuację do rozbudowy systemu baz wojskowych u naszych granic. Co więcej - chcą rozmieścić elementy systemu obrony przeciwrakietowej w Polsce i Czechach, a tacy nowi członkowie NATO, jak Słowacja i państwa bałtyckie, wbrew wstępnym uzgodnieniom z Sojuszem w ogóle nie przyłączyli się do CFE, co stwarza realne niebezpieczeństwo z nieprzewidywalnymi niespodziankami" - powiedział wówczas Putin.
Wystąpienie rosyjskiego prezydenta wzbudziło wiele kontrowersji. Sekretarz generalny NATO Jaap de Hoop Scheffer oznajmił, że Sojusz z żalem przyjmuje decyzję Rosji, ponieważ CFE jest jednym z filarów europejskiego bezpieczeństwa. Dodał, że ze swej strony państwa NATO zawsze przestrzegały litery i ducha tego porozumienia. Odpowiedział w ten sposób na zarzut strony rosyjskiej o ignorowanie przez państwa Sojuszu traktatu CFE.
Z kolei minister spraw zagranicznych Niemiec Frank-Walter Steinmeier - w imieniu Unii Europejskiej - ostrzegł przed "spiralą nieufności" między Rosją a USA. Niemcy w tym półroczu sprawują przewodnictwo w UE.
Moskwa od dłuższego czasu wyraża niezadowolenie, że NATO dotąd nie ratyfikowało porozumienia z 1999 roku w sprawie adaptacji Traktatu o Ograniczeniu Sił Konwencjonalnych w Europie, zawartego w 1990 roku. Rosja domagała się skorygowania dokumentu ze względu na sytuację na Północnym Kaukazie.
Kraje Sojuszu uzależniają ratyfikację porozumienia, ustalającego limity uzbrojenia i liczby żołnierzy w krajach europejskich, od wycofania rosyjskich baz z Gruzji - co ma nastąpić do końca 2008 roku - i rosyjskiego uzbrojenia z Naddniestrza. Rosja uważa, że kwestie te nie są ze sobą powiązane i że wywiązała się ze swoich zobowiązań wynikających z CFE.
Moskwa chce też, aby do CFE przyłączyły się Litwa, Łotwa i Estonia, które w 2004 roku wstąpiły do NATO, a w chwili zawarcia tego porozumienia wchodziły w skład ZSRR. Rosja twierdzi, że trzy państwa bałtyckie stanowią "szarą strefę", w której Sojusz może rozmieścić siły nieobjęte limitami traktatu o CFE.
pap, ss