W połowie grudnia pięcioro polityków ogłosiło, że odchodzi z klubu parlamentarnego Lewicy i zakłada koło Polskiej Partii Socjalistycznej. Chodzi o wicemarszałek Senatu Gabrielę Morawską-Stanecką, senatora Wojciecha Koniecznego, posłankę Lewicy Joannę Senyszyn oraz posłów Roberta Kwiatkowskiego i Andrzeja Rozenka. Temat ten wrócił w poniedziałkowym wydaniu programu „Rozmowa Piaseckiego”.
– Ile palców Leszek Miller maczał w rozłamie na lewicy? – zapytał dziennikarz. – Żadnego. Żadnego palca – odpowiedział były premier z uśmiechem. – Mój wpływ jest żaden. Ja po prostu mogę przyjąć to do wiadomości. Uznałem, że koledzy wiedzą, co robią, więc niech robią, co uważają za stosowne – dodał.
Odejścia z klubu Lewicy. Miller zawiązał pakt z Tuskiem?
W dalszej części programu Leszek Miller relacjonował, dlaczego pięcioro polityków postanowiło opuścić klub Lewicy i założyć nowe koło. – Powiedzieli, że nie mogą akceptować antydemokratycznych działań przewodniczącego, nie mogą zgadzać się na traktowanie ludzi w ten sposób i nie są w stanie dalej być w ugrupowaniu, które puszcza – delikatnie mówiąc – oko do PiS-u. Jednym słowem, oni – jak rozumiem – nie chcą być przy boku PiS-u, tylko chcą żyć bez PiS-u – powiedział były premier.
Konrad Piasecki zapytał, czy Leszek Miller zawiązał pewien rodzaj cichej, mniej lub bardziej dogadanej „umowy” z Donaldem Tuskiem. Umowy, która ostatecznie miałaby „pokrzyżować szyki” Włodzimierzowi Czarzastemu. Czy odejścia z klubu Lewicy są inspirowane przez Leszka Millera? – Mam kilku znajomych, którzy zdaje się nie mogą się wyleczyć z mojej obecności. Mówię oczywiście o kolegach z dawnego SLD. Myślę, że nawet, jak kładą się spać, to zaglądają pod łóżko, czy mnie tam przypadkiem pod tym łóżkiem nie ma – żartował Leszek Miller.