„Rzeczpospolita” opisała sprawę 99 tys. zł nagród, otrzymanych w 2019 r. przez ośmioro członków zarządu Razem. Sprawa wyszła na jaw w 2020 r., po złożeniu przez posłów oświadczeń majątkowych. Temat wywołał kontrowersje, bo lider partii Adrian Zandberg deklarował wcześniej, że w partii zarabia się średnią krajową. Rzecznik ugrupowania Dorota Olko tłumaczyła, że pieniądze zostały wpłacone na kampanię Lewicy.
To również wzbudziło kontrowersje, bo oznaczałoby nielegalnie finansowanie jednej partii przez drugą. Dochodzenie w tej sprawie wszczęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Mogło dojść do złamania dwóch przepisów ustawy o partiach politycznych. Za przeznaczanie majątku partii na inne cele niż statutowe i charytatywne grozi do 100 tys. zł grzywny. Z kolei do dwóch lat więzienia grozi za przekazanie nieprawdziwych informacji do PKW.
Prokuratura wszczęła dochodzenie ws. finansów Razem. Politykom grozi nawet więzienie
– Jeżeli politycy wymagają przestrzegania prawa, powinni zacząć od siebie. Złamanie przepisów jest bardzo poważnie uprawdopodobnione – powiedział Bartosz Kownacki. Poseł PiS złożył zawiadomienie do prokuratury na podstawie doniesień „Rz”. Chodzi o odrzucenie przez PKW informacji Razem o otrzymanej subwencji budżetowej.
Kownacki w zawiadomieniu zwrócił również uwagę, że w 2020 r. w mediach społecznościowych opublikowano fragmenty „Raportu komisji rewizyjnej partii Razem”. Wynika z nich, że zarząd sam przyznał sobie premie, co miałoby stanowić naruszenie „statutu i wewnętrznych regulacji”. Rzecznik Razem zaznaczyła, że wielokrotnie odnosiła się do sprawy i nie ma na ten temat nic do dodania.
Czytaj też:
Kwiatkowski dla „Wprost”: Ogórek była wypadkiem przy pracy. Biedroń to poważny polityk