Funkcjonariusze aparatu bezpieczeństwa PRL pracujący w nim od 1957 roku do 30 czerwca 1989 roku otrzymywaliby za ten okres najniższe uposażenia emerytalne; czas pracy przed 1957 r. nie będzie w ogóle wliczany do emerytury. Ustawa nie dotyczyłaby okresu pracy funkcjonariuszy po 1989 roku m.in. w UOP, policji czy ABW.
Szef klubu PiS Marek Kuchciński podkreślił, że celem ustawy jest uwolnienie "niepodległej Rzeczpospolitej od tego balastu, w którym jeszcze tkwimy, balastu ustrojowego komunizmu" oraz zniesienie "wszelkich przywilejów osób odpowiedzialnych za przestępstwa i represje państwa totalitarnego".
Zdaniem konstytucjonalisty dr Ryszarda Piotrowskiego, ustawa - jeśli zostanie uchwalona w takim kształcie - może się okazać niekonstytucyjna. "Trybunał Konstytucyjny nie raz już stwierdzał, że pogorszenie sytuacji jednego członka rodziny - a taka byłaby konsekwencja odebrania wyższej emerytury b. funkcjonariuszowi służb specjalnych PRL - wpływa na sytuację drugiego członka rodziny, a więc na całą rodzinę. Tymczasem Konstytucja RP nakazuje rodzinę chronić. Nie wiem, jak dałoby się to pogodzić" - zaznaczył.
Przedstawiwciele PO, PSL, Samoobrona, którzy wyrazili popracie dla projektu, również zastanawiają się, czy ustawa dezubekizacyjna będzie zgodna z konstytucją.
Jak podkreślił wiceszef PSL Jan Bury ustawa jest elementem sprawiedliwości historycznej. W podobnym tonie mówił szef klubu PO Bogdan Zdrojewski.
"Nie może być takiej sytuacji, że z jednej strony ujawniamy osoby, które w takim czy innym stopniu współpracowały świadomie czy nieświadomie, a z drugiej strony mamy cały czas jakąś nadzwyczajną oszczędność tego zbiorowiska pracowników aparatu represji" - podkreślił Zdrojewski.
Rzecznik Samoobrony Mateusz Piskorski powiedział, że jego partia poprze projekt ustawy dezubekizacyjnej pod warunkiem, że nie będzie on sprzeczny z polską konstytucją i nie będzie wprowadzać zasady odpowiedzialności zbiorowej. Zdaniem posła, wątpliwości prawne budzi propozycja obniżenia świadczeń emerytalnych i rentowych b. funkcjonariuszom. Piskorski uważa, że takie rozwiązanie może naruszać zasadę niezbywalności praw nabytych.
Z kolei szef klubu LPR Mirosław Orzechowski podkreślając, że jest zwolennikiem dekomunizacji zaznaczył, że dopiero zobaczymy, na czym ma polegać dezubekizacja według tego projektu. Jak dodał, elementem procesu dekomunizacji byłby proces otwierania akt IPN. "On się niestety nie dokonuje" - podkreślił. Dodał, że Liga będzie debatować, czy poprzeć rozwiązanie proponowane przez PiS.
Projekt krytykuje SLD, podkreślając, że wprowadza on zasadę odpowiedzialności zbiorowej. Sojusz zapowiada, że jeżeli przygotowywana przez PiS ustawa naruszy jakikolwiek przepis konstytucji, to SLD zaskarży ją do Trybunału Konstytucyjnego. "Musimy wyjaśnić wszystkie niegodziwości okresu PRL, ale musi to odbywać się według procedur polskiego i europejskiego prawa" - podkreślił wiceszef klubu SLD Ryszard Kalisz.
Listę funkcjonariuszy komunistycznego aparatu represji ma przedstawić Instytut Pamięci Narodowej. Kuchciński powiedział, że są przypadki funkcjonariuszy działających "w obronie niepodległości Polski", którzy wspierali Kościół katolicki i inne organizacje niepodległościowe.
Jak poinformował, w związku z tym premier powoła specjalną 5- osobową komisję, która będzie sprawdzała indywidualnie każdy taki przypadek. Po zbadaniu sprawy premier będzie mógł specjalnym zarządzeniem uznać, że sankcje ustawy tych funkcjonariuszy nie obowiązują.
Projekt PiS zawiera też przepisy karne dla osób, które nie przyznają się do pracy w służbach bezpieczeństwa PRL: grzywny bądź ograniczenia wolności od jednego miesiąca do roku.
Senator PiS Zbigniew Romaszewski podkreślił, że projekt ustawy pojawia się zbyt późno. Jak przypomniał, próby przeforsowania tego typu rozwiązań pojawiały się już w 1993 r., jednak wówczas ustawa została zawetowana przez prezydenta Lecha Wałęsę, a później także przez jego następcę Aleksandra Kwaśniewskiego.pap, ss