Bunt Kazachów przeciw nieudolnej i skorumpowanej dyktaturze to fatalna wiadomość dla Rosji. Bo Władimir Putin tak naprawdę nie boi się żadnego NATO, tylko tego, że najpierw jego sąsiedzi – a potem i sami Rosjanie – wybiorą wolność i demokrację zamiast zamordyzmu, który on symbolizuje.
W Kazachstanie znów doszło do buntu przeciw sprzymierzonej z Moskwą dyktaturze. Ma ona dla Rosji strategiczne znaczenie. Kazachstan to zasobny w ropę i gaz kraj, w którym Moskwa ostro rywalizuje o wpływy z Chinami.
Władimir Putin nigdy nie krył, że swoją dyktaturę w Rosji buduje wzorując się na tym, co w Kazachstanie zrobił Nursułtan Nazarbajew – dożywotni władca na emeryturze, który obecnie steruje krajem z tylnego fotela.
Putin chciałby pewnie powtórzyć ten polityczny wyczyn kazachskiego dyktatora. Patrząc na to, co obecnie dzieje się w Kazachstanie, musi się jednak liczyć z tym, że nie pójdzie mu łatwo.
Źródło: Wprost
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.