„Wprost”: Napisał pan: „W 1994 roku prezesura Wiesława Walendziaka i moja, jako wice, w pierwszym zarządzie TVP S.A. po Radiokomitecie, zlikwidowała tzw. telefony rządowe w naszych gabinetach. Historia zatacza koło”. W ten sposób skomentował pan doniesienia, jakoby doradca premiera prosił Jacka Kurskiego, by TVP „ładnie zaatakowała” warszawski sąd.
Janusz Daszczyński: Ujawniony właśnie mail jest precyzyjną instrukcją do zrealizowania przez audycje informacyjne i publicystyczne TVP. Zawiera informacje do wykorzystania, ich interpretacje oraz kontekst, w jakim powinny zostać podane, a nawet konkretne sformułowania o charakterze propagandowym, do przywołania. Ta sytuacja jest tym bardziej skandaliczna, że tego samego dnia, w programach Telewizji Polskiej, to kuriozalne „zamówienie” rządowe zostało precyzyjnie zrealizowane.
Świadczy to dobitnie o całkowitym zatarciu granicy pomiędzy władzą polityczną a telewizją rzekomo publiczną, która jawi się z tej korespondencji, jako agenda rządowa, wykonująca funkcje propagandowe.
Obraz, który wyziera się z ujawnionej korespondencji i „operacyjnej” współpracy pomiędzy KPRM i TVP wskazuje na głęboką patologię funkcjonowania Telewizji Polskiej, całkowicie sprzeczną z obowiązującym prawem.
O takiej, mniej więcej, treści wysłaliśmy 5 stycznia skargę na TVP do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i Rady Mediów Narodowych. My, to znaczy czworo członków rady programowej TVP. Troje z delegacji Koalicji Obywatelskiej: Iwona Śledzińska-Katarasińska, Krzysztof Luft i ja, a także z Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus.
W kontekście TVP cokolwiek jest jeszcze w stanie pana zdziwić? Czy jednak kolejne doniesienia, np. o prezesie Kurskim leczącym z COVID-19 w Paryżu czy urządzającym w „Wiadomościach” festiwal promocji „Sylwestra Marzeń” wciąż pana zadziwiają?
To nie jest tak, że 8 stycznia 2016 roku poznałem Jacka Kurskiego, gdy ten ze swoją świtą wkroczył do siedziby TVP, by zastąpić mnie na stanowisku prezesa TVP – łaskawie mówiąc, że mogłem zostać odwołany wcześniej, ale to on chciał, bym pełnił funkcję prezesa w latach 2015-2016, a nie tylko w 2015, bo to „zawsze lepiej wygląda”.
Jacka Kurskiego znam od dawna. Obydwaj jesteśmy z Gdańska, ukończyliśmy to samo liceum, słynną Topolówkę, choć oczywiście jest ode mnie młodszy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.