Następne wybory parlamentarne, zgodnie z kalendarzem, powinny odbyć się w 2023 roku. Jednak od dłuższego czasu pojawiają się doniesienia, że PiS może zdecydować się na przyspieszenie terminu wyboru nowego Sejmu i Senatu. Pod koniec ubiegłego roku pojawiały się nawet pogłoski, że politycy PiS zaczęli już rezerwować billboardy na maj, a politycy Solidarnej Polski mieli się zastanawiać, z jakiej listy startować. We wrześniu Jarosław Gowin twierdził, że prezes PiS „bardzo poważnie bierze pod uwagę możliwość przedterminowych wyborów”, a wcześniej oceniał, że to „jedyna alternatywa” dla obozu rządzącego.
Choć PiS po odejściu Porozumienia ze Zjednoczonej Prawicy uratowało większość, to pojawiają się spekulacje, że tak krucha większość może nie dotrwać do terminowych wyborów. Poza tym partia Jarosława Kaczyńskiego walczy na wielu frontach, ostatnio musi zmagać się z burzą wokół Polskiego Ładu, do tego dochodzi rosnąca inflacja, wysokie ceny gazu i paliwa, czy ciągle podwyższane stopy procentowe. Jeszcze w październiku prezes PiS stanowczo zaprzeczał, że mogłoby dojść do wcześniejszych wyborów. Jednak na początku tego roku był już mniej stanowczy i przyznał, że takiej opcji nie można „całkowicie wykluczyć”.