Podczas swojej wizyty w Gródku nad Nysą, niedaleko granicy z Polską, czeska minister środowiska Anna Hubaczkova oświadczyła, że jest gotowa pojechać do Warszawy z propozycją podpisania umowy o Turowie. – Wydaje mi się, że dobrze zapoznałam się z umową i stwierdziłam, co potwierdziłam u burmistrzów, że zawiera ona wszystkie warunki, aby zapewnić stronie czeskiej ochronę środowiska – powiedziała minister. Podkreśliła, że wynegocjowana jeszcze we wrześniu umowa, z punktu widzenia Czech, jest gotowa. Jak dodała, „nie będziemy proponować żadnych zmian”.
Natomiast Komisja Europejska poinformowała, że wysłała już do Polski dwa wezwania do zapłaty kar za kopalnię w Turowie, ale wciąż nie otrzymała ani grosza. Rzecznik KE Balazs Ujvari powiedział, że została uruchomiona „standardowa procedura” poprzez wysłanie wezwania do zapłaty. Wyjaśniał, że płatności należne są od 20 września, gdy TSUE nałożył na Polskę karę. Pierwsze wezwanie dotyczyło okresu od 20 września do 19 października. Ujvari dodał, że KE ma „solidne procedury”, aby „odzyskać kary”. – Zostałoby zrobione poprzez potrącenie kwoty wymienionej w pierwszym wezwaniu do zapłaty z płatności, które kraje członkowskie otrzymują z budżetu UE – doprecyzował.
500 tysięcy euro dziennie za kopalnię w Turowie
Od czerwca ubiegłego roku delegacje Czech i Polski próbują ustalić porozumienie w sprawie dalszego funkcjonowania kopalni w Turowie. Polska od początku odrzuca możliwość jej zamknięcia, a na zmianę decyzji nie wpłynęło nawet nałożenie przez TSUE na nasz kraj gigantycznej kary. Polska ma zapłacić 500 tysięcy euro za każdy dzień, w którym kopalnia działa pomimo zastosowania tymczasowego środka zabezpieczającego, jakim było wezwanie do jej zamknięcia. Zaległości mogą zostać nam potrącone z unijnych funduszy, ale prawdopodobny jest również scenariusz, w którym nie będziemy nic płacić, bo Czechy wycofają skargę.
Już w listopadzie polska delegacja zapewniała, że umowa jest już od pewnego czasu gotowa. Artur Soboń powiedział, że pod koniec października pozostawał jeden sporny element. Kolejne tygodnie pokazały jednak, że negocjacje wcale nie zmierzały do finału. W listopadzie na czele polskiej delegacji stanęła nowa minister klimatu Anna Moskwa. Z kolegi w grudniu marszałek województwa dolnośląskiego Cezary Przybylski stwierdził, że porozumienie z Czechami powinno zostać podpisane do końca 2021 roku, bo inaczej nie będzie się Polsce opłacać. - Im dłużej dochodzimy do tego porozumienia, tym kwoty powodują, że to porozumienie staje się coraz mniej realne – stwierdził.
Czytaj też:
Polska zignorowała wezwania do zapłaty. Komisja Europejska nie będzie dłużej prosiła