Ludwik Dorn kreśli wizję przyszłości dla opozycji. Padło wymowne stwierdzenie

Ludwik Dorn kreśli wizję przyszłości dla opozycji. Padło wymowne stwierdzenie

Ludwik Dorn
Ludwik Dorn Źródło: Newspix.pl / Grzegorz Krzyzewski/Fotonews
Były polityk PiS nakreślił w rozmowie z „Rzeczpospolitą” przyszłość, która może czekać opozycję. Jego zdaniem, kluczem do sukcesu dla tej grupy wcale nie są wspólne listy wyborcze.

Były marszałek Sejmu i były minister spraw wewnętrznych z ramienia PiS Ludwik Dorn wskazał w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” największe bolączki partii władzy. Podzielił się także opinią na temat tego, co aktualnie dzieje się po opozycyjnej stronie.

Przypomnijmy, że od miesięcy opozycja przeciąga linę w sprawie ewentualności stworzenia wspólnych list wyborczych. Zdaniem Koalicji Obywatelskiej, na zlecenie której powstał sondaż w tej sprawie, taki wariant daje opozycji aż 42 proc. poparcia. Na wspólnych listach brakuje jednak Lewicy. W ostatnim czasie między Koalicją Obywatelską a Lewicą nie dzieje się najlepiej. Politycy tych frakcji wzajemnie się krytykują, a poseł Lewicy Maciej Gdula otwarcie atakuje lidera PO Donalda Tuska, twierdząc, że to właśnie on stanowi „problem dla opozycji” i nie chce się dogadać, gdyż woli „ustawiać wszystkich po kątach”.

Ludwik Dorn: Prawdziwy problem dla Donalda Tuska stanowi Szymon Hołownia

Zdaniem Ludwika Dorna, Lewica i tak nie jest dla  „realnym partnerem”, a prawdziwy problem stanowi Szymon Hołownia i jego Polska 2050. – Nie twierdzę, że PO walczy z PiS na niby, ale w kategoriach wyborczych prawdziwym przeciwnikiem Tuska jest Hołownia. Żaden z obecnych wyborców PiS, nawet jak się odwrócić od PiS, nie pójdzie do . Wyborcy Polski 2050 i PO są częścią wspólnego zbioru. Poparcie tych partii zależy od przeciągania liny. W związku z tym, jak o 3 proc. PO urośnie, to Hołowni spada i na odwrót. W tej sytuacji strategicznym celem Tuska jest zepchnięcie Polski 2050 trwale poniżej 10 proc. Tylko to stworzy przesłankę do wspólnej listy, bo wtedy pojawia się po stronie Polski 2050 realne ryzyko, że wynik wyborczy liczony w mandatach będzie słabszy w przypadku startu samodzielnego niż w przypadku koalicji z dużo silniejszą PO – analizuje Dorn.

Jego zdaniem, to nie wspólne listy są najważniejsze, a wspólny kandydat opozycji na premiera, zgłoszony już teraz. Dorn wskazuje, że to pokazałoby wyborcom sprawczość opozycji i realną alternatywę dla . Jeśli taka strategia nie zostanie wprowadzona, to zdaniem Dorna, „po wyborach wszystkie partie opozycyjne, z Tuskiem na czele, wylądują na śmietniku historii, bo albo PiS będzie w stanie stworzyć rząd na trzecią kadencję, albo przynajmniej będzie miał możliwość zablokowania rządu opozycyjnego”.

Czytaj też:
Donald Tusk rozstawia wszystkich po kątach? Opozycja przekracza Rubikon