Eksperci z Citizen Lab potwierdzili, że senator KO Krzysztof Brejza, mecenas Roman Giertych oraz prokurator Ewa Wrzosek padli ofiarami inwigilacji. Z ustaleń „GW” wynika, że podsłuchiwane miały być także osoby związane z Prawem i Sprawiedliwością. Dziennikarze wspomnieli m.in. o Bartłomieju Misiewiczu czy Mariuszu Antonim K. W tym gronie mieli się także znaleźć m.in. były rzecznik prasowy PiS Adam Hofman i były minister skarbu Dawid Jackiewicz.
Paweł Soloch podkreślił w rozmowie z TVN24, że osobiście jest przekonany, że ani Andrzej Duda, ani nikt z otoczenia prezydenta nie był podsłuchiwany. Pytany przez dziennikarza, czy scenariusz podsłuchiwania prezydenta w Polsce jest według niego realny, szef BBN odparł, że „wszystko jest możliwe, ale on osobiście nie wierzy w taką możliwość”.
Podsłuchy w Kancelarii Prezydenta?
Jednocześnie szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego zaznaczył, że jego telefon, podobnie jak osób sprawujących podobne funkcje, jest rutynowo sprawdzany pod kątem tego, czy nie jest podsłuchiwany, czy nie ma tam aplikacji, które mogą kontrolować zawartość telefonu. – Telefon prezydenta i środki łączności, którymi pan prezydent dysponuje są pod ochroną państwa polskiego, odpowiednich służb, i pod tym kątem są kontrolowane – tłumaczył.
Pytany, czy BBN sprawdza, czy ktoś za granicą ma dostęp do danych zgromadzonych za pomocą systemu Pegasus, Paweł Soloch wyjaśnił, że Biuro Bezpieczeństwa Narodowego nie jest strukturą, która samodzielnie zbiera informacje. – Jest organem doradczym prezydenta. Bazujemy na informacjach otrzymywanych od odpowiednich służb i instytucji. Takiej informacji nie otrzymaliśmy – odparł.
Czytaj też:
Pegasus. Opozycja zmarnowała sześć lat, PiS przekroczył granicę, zza której nie ma powrotu