Aleksandra Gieracka, Krystyna Opozda, „Wprost”: Na ostatnim posiedzeniu sejmowej komisji obrony narodowej został pan odwołany z funkcji wiceprzewodniczącego. We wpisie na Facebooku napisał pan, że „rozkaz poszedł z góry”. Co się wydarzyło?
Paweł Szramka, poseł koła Polskie Sprawy: Przewodniczący Michał Jach z PiS bardzo szybko chciał przejść do głosowania nad zmianami w prezydium komisji. W tym momencie nie było nawet Piotra Kalety, który złożył wniosek, mimo że uczestniczył w posiedzeniu zdalnie. Był z nami duchem, tylko nie chciał się włączyć i uzasadniać wniosku. Poprosiłem przewodniczącego, żeby odczytał, co w nim jest. Chciałem przynajmniej wiedzieć, za co jestem odwoływany.
Nie doczekał się pan wyjaśnień.
Niestety, poseł Jach coś pomamrotał pod nosem, że wniosek jest regulaminowy, nie uzasadniając go w żaden sposób. Wtedy powiedziałem, że domyślam się, że może chodzić o kwestie parytetowe, bo większe kluby i koła powinny mieć reprezentację w prezydium.
W tej kwestii PiS stosuje jednak podwójne standardy. Jeśli dany poseł sprzyja partii rządzącej, mimo że nie pasuje parytetowo, to nie ma najmniejszego problemu. Jach powtórzył, że wniosek jest regulaminowy.
Poprosiłem więc jeszcze raz o udzielenie mi głosu i wyjaśniłem, że jak już głosujemy nad moim odwołaniem, to wszyscy powinni mieć świadomość, że dostałem propozycję pozostania w prezydium komisji „jeśli tylko zmienię swoje postępowanie”.
PiS chciało pana przekupić? Czego oczekiwali?
Chodziło o popieranie ustaw, kiedy będą mieli problem z większością na posiedzeniach Sejmu.