Groźba eskalacji konfliktu, dramat Ukraińców. „Zawsze mają pod ręką dokumenty, spakowaną torbę”

Groźba eskalacji konfliktu, dramat Ukraińców. „Zawsze mają pod ręką dokumenty, spakowaną torbę”

Patrol w Ługańsku, zdjęcie ilustracyjne
Patrol w Ługańsku, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Newspix.pl / ABACA
Konflikt we wschodniej Ukrainie trwa nieprzerwanie od 2014 roku. Spekulacje o inwazji Rosji na sąsiada sprawiają, że nad Europą unosi się widmo kryzysu uchodźczego. Helena Krajewska z PAH opowiedziała o tym, jak wygląda życie mieszkańców wschodniej Ukrainy, którzy od ośmiu lat słyszą strzały. – Jedna z pracowniczek lokalnych powiedziała mi, że ludzie, którzy od dawna żyją w strefie konfliktu zbrojnego, są najbardziej zaniepokojeni, gdy strzały milkną. Bo nie wiedzą, dlaczego ustały, boją się, że cisza zwiastuje tylko pogorszenie ich sytuacji – przekazała w rozmowie z „Wprost”.

Magdalena Frindt, „Wprost”: „Czy Rosja dokona inwazji na Ukrainę?” – to jedno z najczęściej powtarzanych pytań w ostatnich tygodniach. PAH nie angażuje się w politykę, ale mimo wszystko zapytam – jak pani, tak po ludzku, patrzy na to narastające napięcie?

Helena Krajewska, Polska Akcja Humanitarna: Przede wszystkim niepokoimy się o osoby, które od wielu lat żyją w cieniu wojny, w ciągłym stresie. O tych, którzy nie mogli lub nie chcieli wyjechać, aby budować swoje życie na nowo w innych rejonach kraju lub poza nim. Odebranie nawet odrobiny poczucia bezpieczeństwa to dodatkowy ciężar dla tych ludzi.

Boimy się też, że możliwa eskalacja konfliktu ograniczy lub uniemożliwi dostarczanie pomocy humanitarnej do najbardziej potrzebujących, odetnie drogi, zmusi do masowych migracji osoby, które znajdą się w centrum działań zbrojnych. Już teraz trudno nam dotrzeć do niektórych mieszkańców i mieszkanek z uwagi na zagrożenia epidemiczne. Musimy dokładać wszelkich starań, by nikomu nie zaszkodzić podczas dostarczania pomocy.

Konflikt we wschodniej Ukrainie trwa od ośmiu lat. Przestrzegają państwo, że najbliższe tygodnie mogą okazać się krytyczne dla 5 milionów osób mieszkających wzdłuż linii frontu.

Tak, a szczególnie dla 2,9 mln osób wymagających wsparcia ze strony organizacji humanitarnych. Na miejscu zostało bardzo wiele ludzi w podeszłym wieku, którzy mają problem z poruszaniem się, którzy są przewlekle chorzy. To też dzieci i młodzież, które nie znają innej rzeczywistości niż wojenna, samotne matki, próbujące wyżywić, ubrać i wychować swoją rodzinę w naprawdę niełatwych warunkach.

Źródło: WPROST.pl