Agnieszka Szczepańska, Wprost: Sytuacja na linii Rosja-Ukraina zaostrza się, wojna wisi na włosku. Padła nawet już data inwazji, o czym pisał ostatnio amerykański portal Politico, 16 lutego.
Gen. Mieczysław Gocuł: Putin ma cały wachlarz możliwości, ale nie wierzę w wojnę.
Opinie są podzielone.
Gdyby Putin chciał podboju Ukrainy, a ma takie zdolności, wcale nie musi wysyłać wojsk na granicę. Mógłby z głębokich rubieży Rosji wykonać precyzyjne uderzenie rakietowe, powietrzno-desantowe i każde inne wykorzystując efekt zaskoczenia. Jeśli miałbym na podstawie posiadanych informacji, wiedzy i doświadczenia oraz analogii z 2014 roku, gdy Rosja zaanektowała Krym, a przypomnę, że wówczas nie doszło do wojny, lecz konfliktu zbrojnego o ograniczonym zakresie, obstawiałbym 4 w skali od 1 do 10.
To wciąż sporo.
Dlatego, będąc na stanowisku szefa Sztabu Generalnego doradzałabym, aby Polska zrobiła wszystko, by zadbać o bezpieczeństwo nasze i naszych sąsiadów.
A konkretnie?
By nie podbijać piłeczki, popadając w obsesję, ale zapewnić w miarę racjonalne bezpieczeństwo w oparciu o potencjał własny i naszych sojuszników. Możemy Putina ganić, nazywać go dyktatorem, ale nie wolno go lekceważyć.
Dostaję dużo maili od ludzi, którzy boją się, co będzie. Piszą, że USA są nadgorliwe, mają obsesję wojenną i dlatego wysyłają żołnierzy do Polski.
Co pan odpowiada?
Stany Zjednoczone śmiertelnie poważnie traktują sprawy bezpieczeństwa i widzą realne zagrożenie, dlatego wysyłają na flankę wschodnią swoich żołnierzy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.