Rzecznik Ministerstwa Obrony Rosji poinformował w rozmowie z rosyjskimi agencjami prasowymi, że część wojsk z granicy powróci do swoich baz. – Jednostki południowych i zachodnich okręgów wojskowych, po wykonaniu swoich zadań, rozpoczęły już załadunek sprzętu na środki transportu kolejowego i drogowego i dzisiaj zaczną przemieszczać się do swoich garnizonów wojskowych – powiedział Igor Konaszenkow.
Ambasador Ukrainy w Polsce o wycofaniu części wojsk z granicy z Ukrainą
Innego zdania jest ambasador Ukrainy w Polsce. W rozmowie z Polsat News Andrij Deszczyca podważył doniesienia rosyjskiego MON. Jego zdaniem wojska rosyjskie nie wracają do garnizonów po zakończeniu ćwiczeń.
Podobnego zdania co ambasador Ukrainy w Polsce są analitycy z pozarządowego Conflict Intelligence Team, którzy monitorują ruchy rosyjskich wojsk. Blogerzy na łamach portalu rferl.org nie zgadzają się z narracją Rosji, że wzdłuż granicy z Ukrainą nic się nie dzieje. Twierdzą dodatkowo, że obecne nagromadzenie rosyjskiej armii ma „niespotykany dotąd zakres”, którego „nie widziano wcześniej”.
Analitycy podważają wersję MON Rosji
CIT zapewnia, że działania rosyjskich wojsk „nie można nazwać ćwiczeniami”. Analitycy porównują tę sytuację z manewrami Zapad-2021. Rosyjskie siły obecnie znacznie przewyższają liczbę żołnierzy z poprzednich ćwiczeń i nie znajdują się na terenach wyznaczonych dla odbywających się właśnie manewrów. Conflict Intelligence Team zapewnia, że rosyjscy żołnierze otrzymują informacje, że będą poza swoimi bazami przez co najmniej dwa miesiące.
Oficjalnie ćwiczenia wojskowe zaplanowano na 10 dni. Możliwe, że rosyjskie siły będą poza bazami nawet dziewięć miesięcy. Podobnego zdania co ukraińscy analitycy są również eksperci z amerykańskiego think thanku CNA, którzy w rozmowie z The Washingon Post zwracają uwagę, że Rosja wysłała wiele sprzętu bojowego, który normalnie nie jest używany w manewrach wojskowych.