Stępień: ustawa lustracyjna nadal wykonalna

Stępień: ustawa lustracyjna nadal wykonalna

Dodano:   /  Zmieniono: 
Cała ustawa lustracyjna, mimo ingerencji Trybunału Konstytucyjnego "jest do wykonania" - oświadczył po wyroku prezes TK Jerzy Stępień. PiS twierdzi, że zakwestionowane zapisy "rozsypały" ustawę.

Stępień podkreślił, że za niekonstytucyjny uznano m.in. przepis stwierdzający wygaśnięcie mandatu europosła Bronisława Geremka. Sankcje za niezłożenie w terminie oświadczenia lustracyjnego wobec parlamentarzystów, radnych, czy burmistrzów mogą obowiązywać dopiero od następnej kadencji - podkreślał prezes TK.

Wyrok TK - jak mówił Stępień na konferencji prasowej po orzeczeniu - odebrał ustawie w jej uchylonych fragmentach "walor konstytucyjności". Formalnie zakwestionowane w piątek artykuły przestaną obowiązywać z chwilą ogłoszenia wyroku w "Dzienniku Ustaw".

Co w sytuacji, gdy do 15 maja nie zostałby opublikowany wyrok, a np. dziennikarz lub naukowiec miałby formalnie obowiązek złożyć oświadczenie lustracyjne (choć TK w piątek z tego obowiązku w istocie go zwolnił) - pytali Stępnia dziennikarze. Prezes TK odparł, że byłby to argument do obrony, ale dopiero przed sądem - gdyby doszło do takiej sprawy, a dziennikarz lub naukowiec straciłby pracę.

Co do tych, których zwolniono, bo nie złożyli oświadczeń lustracyjnych, Stępień uznał, że te zwolnienia były niesłuszne. Nie chciał się jednak odnosić do konkretnych przypadków, np. utraty stanowisk w kapitule Orderu Orła Białego przez Tadeusza Mazowieckiego oraz Geremka.

Jak poinformował Stępień, do nowelizacji ustawy i ustalenia "właściwych kryteriów" dostępu, archiwa IPN są zamknięte dla dziennikarzy i publicystów. W jego ocenie, IPN ma teraz komfortową sytuację w związku z tym, że nie musi lustrować niektórych grup i udostępniać swoich zasobów dziennikarzom. "IPN może teraz wiele rzeczy uporządkować i powinien to wykorzystać" - dodał.

Według niego nowelizacja powinna precyzyjnie określić kryteria dopuszczania naukowców i dziennikarzy do archiwów IPN, bo dziś jest "tylko decyzja uznaniowa prezesa IPN, bez obiektywnych kryteriów warunków tego dostępu". Stępień uważa, że należy to szybko zmienić.

TK - jak mówił Stępień - usunął uprawnienie dla IPN do opublikowania spisu współpracowników służb PRL, bo naruszałoby prawo publikowanie spisu osób "traktowanych przez służby jako agentów". Nie wykluczył natomiast, że w przyszłości IPN opublikuje spis agentów, co do których będą dowody współpracy.

Tłumacząc, czemu TK nie utrzymał objęcia lustracją ogółu dziennikarzy, Stępień mówił, że dziennikarze byli osobami pełniącymi funkcję publiczną w szeroko rozumianym resorcie propagandy PRL, ale nie pełnią funkcji publicznej w Rzeczpospolitej Polskiej. "Dziennikarze ani w mediach publicznych ani w mediach niepublicznych nie muszą być poddawani tej lustracji" - zaznaczył.

Przyznał, że dziennikarze są osobami publicznymi "o olbrzymim wpływie w niektórych przypadkach na społeczeństwo", ale nie posługują się oni instrumentami charakterystycznymi dla organów państwa. "Dziennikarze nie wydają żadnych decyzji, nie wydają żadnych aktów normatywnych. Ich instrumentem jest pióro, kamera telewizyjna i tak dalej, ale nie są to instrumenty prawne" - dodał.

Pytany, ile o przeszłości obywateli mamy prawo wiedzieć, prezes TK powołał się na "standard cywilizacji europejskiej", według którego archiwa państwowe pozostają zamknięte na 30 i więcej lat od śmierci obywatela - brytyjskie archiwa dotyczące gibraltarskiej katastrofy samolotu z gen. Władysławem Sikorskim do dziś pozostają zamknięte. "Niektórzy prowadzą codzienne zapiski i składając je do archiwum nakazują, by publikować je 50 lat po ich śmierci. Dlaczego? Bo żyją jeszcze ci, których one dotyczą. Czy wszyscy muszą o wszystkich wiedzieć wszystko?" - zakończył Stępień.

pap, em