Zanim Władimir Putin ogłosił, że uznaje niepodległość dwóch separatystycznych republik w Donbasie, długo opowiadał o historii Ukrainy i swojej wizji tego, co rzekomo dzieje się w Kijowie. Wspominał bolszewików, którzy jego zdaniem pozwolili na stworzenie Ukrainy na początku XX wieku i przekonywał, że Ukraina „nigdy nie miała tradycji prawdziwego państwa”. Zarzucał Ukrainie „kradzież” rosyjskiego gazu i oceniał, że ukraińskie władze tyko udają demokratyczne. Stwierdził nawet, że zagraniczne służby pomogły dać władzę „radykałom” na Ukrainie.
Przekaz Putina powtarzały później rosyjskie media. Agencja RIA Nowosti cytowała komentatora, który przekonywał, że Ukraina to „sztuczny byt”. Dodał przy tym, że „Ługańsk i Donieck wróciły do domu, a kolejna jest reszta Ukrainy”. Największy rosyjski dziennik „Komsomolska Prawda” opublikował wywiad z politologiem, który stwierdził, że uznanie samozwańczych republik to „uniknięcie katastrofy humanitarnej”, a „ludność rosyjska nie wybaczyłaby bezczynności”.
– Wystąpienie Władimira Putina, które było demonstracją jego ukraińskiej obsesji, bardzo dobrze oddaje charakter rosyjskiej propagandy – stwierdza dr Szymon Kardaś z Uniwersytetu Warszawskiego i Ośrodka Studiów Wschodnich.