Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przesłuchała Kubę Wojewódzkiego – dowiedział się "Wprost". Nazwisko telewizyjnego gwiazdora pojawiło się zeznaniach świadka koronnego w śledztwie dotyczącym wielkiego gangu narkotykowego.
W sprawie pojawiają się też inne znane postaci polskiego show-biznesu.
W sprawie zarzuty usłyszało już prawie pięćdziesiąt osób, głównie gangsterzy, handlarze narkotykami i kurierzy. Czy do tej grupy dołączą także artyści i dziennikarze? - Ustalenia śledztwa wskazują, że wśród odbiorców narkotyków były osoby z show-biznesu, m.in. znani muzycy. Wszystkie szczegóły sprawy są jednak tajemnicą - mówi „Wprost" Magdalena Kluczyńska, rzecznik Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Sprawa prowadzona przez ABW dotyczy przemytu ogromnej ilości kokainy z Kolumbii i Rosji oraz marihuany z Holandii. Już teraz śledztwo obejmuje kilkaset osób. Większość zarzutów udało się postawić dzięki zeznaniom Konrada Ł. (personalia świadka zostały zmienione), jednego z najważniejszych handlarzy narkotykami, który przed dwoma laty uzyskał status świadka koronnego. Jednym z klientów Konrada Ł. miał być Kuba Wojewódzki. Skruszony przestępca szczegółowo opisał organom ścigania, jak przyjeżdżał do Wojewódzkiego ze swoim dilerem o pseudonimie Aniołek. Miejscem transakcji były zwykle okolice warszawskiego liceum im. Batorego. - Z Aniołkiem u Kuby byliśmy z pięć, może siedem razy. Za każdym razem brał od dwudziestu do trzydziestu gramów kokainy - opowiada Konrad Ł. Śledczym do dziś nie udało się odnaleźć Aniołka, bo nawet świadek koronny nie zna jego personaliów. Dlatego ABW przesłuchała jako świadka Kubę Wojewódzkiego.
- Na początku przesłuchanie potraktowałem jak fantastyczną przygodę, bo budynek agencji naprawdę budzi przerażenie - opowiada „Wprost" Wojewódzki. - Pokazali mi kilka zdjęć, niektóre ładne, inne brzydkie. Nikogo nie rozpoznałem. Mimo szczerej chęci, by pomóc w likwidowaniu narkomanii w IV Rzeczypospolitej, okazało się, że nie mogę tego zrobić. Przy tych ilościach, które biorę, to ja już własnej matki nie poznaję - żartuje showman. Ale później mówi już poważnie: - Nie mogę ujawniać szczegółów przesłuchania, bo proszono mnie o zachowanie tajemnicy. Jeszcze nie siedzę, ale diabli wiedzą - ucina. Gdy pytamy go, czy zdarza mu się „wciągać", mówi: - Przecież i tak nie przyznałbym się do tego publicznie, tak jak nigdy nie przyznam się do autoerotyzmu. Zresztą przy moim temperamencie, pogodzie ducha i odziedziczonej po rodzicach konfiguracji genów żadne wspomagacze nie są mi potrzebne - zapewnia. - Od czasu do czasu sięgnę po jointa, ale żadne chemikalia wciągane do nosa, wcierane w dziąsła czy wkładane do tyłka nigdy mnie nie interesowały. Dlatego żaden Aniołek mnie do swego „nieba" nie zaciągnie - zapewnia Wojewódzki.
Zeznający w śledztwie świadek koronny obciążył jeszcze wielu innych znanych ludzi polskiego show-biznesu, w tym kilku znanych muzyków. O kogo chodzi i jak się tłumaczą? O tym w najnowszym numerze tygodnika „Wprost", w sprzedaży od poniedziałku, 14 maja.
W sprawie zarzuty usłyszało już prawie pięćdziesiąt osób, głównie gangsterzy, handlarze narkotykami i kurierzy. Czy do tej grupy dołączą także artyści i dziennikarze? - Ustalenia śledztwa wskazują, że wśród odbiorców narkotyków były osoby z show-biznesu, m.in. znani muzycy. Wszystkie szczegóły sprawy są jednak tajemnicą - mówi „Wprost" Magdalena Kluczyńska, rzecznik Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Sprawa prowadzona przez ABW dotyczy przemytu ogromnej ilości kokainy z Kolumbii i Rosji oraz marihuany z Holandii. Już teraz śledztwo obejmuje kilkaset osób. Większość zarzutów udało się postawić dzięki zeznaniom Konrada Ł. (personalia świadka zostały zmienione), jednego z najważniejszych handlarzy narkotykami, który przed dwoma laty uzyskał status świadka koronnego. Jednym z klientów Konrada Ł. miał być Kuba Wojewódzki. Skruszony przestępca szczegółowo opisał organom ścigania, jak przyjeżdżał do Wojewódzkiego ze swoim dilerem o pseudonimie Aniołek. Miejscem transakcji były zwykle okolice warszawskiego liceum im. Batorego. - Z Aniołkiem u Kuby byliśmy z pięć, może siedem razy. Za każdym razem brał od dwudziestu do trzydziestu gramów kokainy - opowiada Konrad Ł. Śledczym do dziś nie udało się odnaleźć Aniołka, bo nawet świadek koronny nie zna jego personaliów. Dlatego ABW przesłuchała jako świadka Kubę Wojewódzkiego.
- Na początku przesłuchanie potraktowałem jak fantastyczną przygodę, bo budynek agencji naprawdę budzi przerażenie - opowiada „Wprost" Wojewódzki. - Pokazali mi kilka zdjęć, niektóre ładne, inne brzydkie. Nikogo nie rozpoznałem. Mimo szczerej chęci, by pomóc w likwidowaniu narkomanii w IV Rzeczypospolitej, okazało się, że nie mogę tego zrobić. Przy tych ilościach, które biorę, to ja już własnej matki nie poznaję - żartuje showman. Ale później mówi już poważnie: - Nie mogę ujawniać szczegółów przesłuchania, bo proszono mnie o zachowanie tajemnicy. Jeszcze nie siedzę, ale diabli wiedzą - ucina. Gdy pytamy go, czy zdarza mu się „wciągać", mówi: - Przecież i tak nie przyznałbym się do tego publicznie, tak jak nigdy nie przyznam się do autoerotyzmu. Zresztą przy moim temperamencie, pogodzie ducha i odziedziczonej po rodzicach konfiguracji genów żadne wspomagacze nie są mi potrzebne - zapewnia. - Od czasu do czasu sięgnę po jointa, ale żadne chemikalia wciągane do nosa, wcierane w dziąsła czy wkładane do tyłka nigdy mnie nie interesowały. Dlatego żaden Aniołek mnie do swego „nieba" nie zaciągnie - zapewnia Wojewódzki.
Zeznający w śledztwie świadek koronny obciążył jeszcze wielu innych znanych ludzi polskiego show-biznesu, w tym kilku znanych muzyków. O kogo chodzi i jak się tłumaczą? O tym w najnowszym numerze tygodnika „Wprost", w sprzedaży od poniedziałku, 14 maja.