Wojna na Ukrainie. Dramatyczne doniesienia z Mariupola. Pochówki na podwórkach

Wojna na Ukrainie. Dramatyczne doniesienia z Mariupola. Pochówki na podwórkach

Rosyjskie wojsko ostrzelało korytarz humanitarny pod Mariupolem
Rosyjskie wojsko ostrzelało korytarz humanitarny pod Mariupolem Źródło: Newspix.pl / Smoliyenko Dmytro
Z dramatycznej relacji rady miejskiej w Mariupolu wynika, że mieszkańcy znaleźli się w skrajnie dramatycznej sytuacji. Radni donoszą, że rosyjskie wojska zrujnowały wszystkie dzielnice miasta.

Relacja rady miejskiej Mariupola opublikowana została przez agencję informacyjną Ukrinform. Wynika z niej, że wmieście nie ma gazu ani prądu i mieszkańcy są zmuszeni do przygotowywania posiłków na ogniskach. Na podwórkach odbywają się pogrzeby ofiar rosyjskich ataków. „Trudno również powiedzieć, ile jest ofiar rosyjskiej agresji, bo ciała zabitych sąsiedzi chowają bezpośrednio na podwórkach osiedli mieszkaniowych” – czytamy.

Radni zaznaczyli również, że Rosjanie ostrzelali wszystkie dzielnice. „Rosyjscy okupanci nadal uderzają w Mariupol, wszystkie dzielnice są zrujnowane przez wrogi ogień” – przekazali. „Nie ma ulic bez rozbitych okien, zniszczonych mieszkań czy nawet budynków” - głosi komunikat rady miejskiej.

Jednocześnie radni podkreślili, że miasto wciąż się broni i ataki wroga spotykają się ze zdecydowanym oporem ukraińskich żołnierzy.

Wojna na Ukrainie. Rosjanie otworzyli ogień do cywili

Sztab Połączonej Operacji Sił Zbrojnych Ukrainy poinformował z kolei, że rosyjscy żołnierze uniemożliwili ewakuacje ludności cywilnej z Mariupolu. „Okupanci nie wypuścili dzieci, kobiet, osób starszych z miasta. Wróg rozpoczął atak właśnie w kierunku korytarza humanitarnego” - poinformowano.

W komunikacie podkreślono, że działania rosyjskiej armii to ludobójstwo. „Takie działania rosyjskich nieludzi nie są niczym innym niż ludobójstwem narodu Ukrainy. Zbrodnie kremlowskich okupantów nie pozostaną bezkarne!” - czytamy.




Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport


Czytaj też:
Prezydent Zełenski o odmowie przyjęcia do NATO: Nie będziemy błagać o coś na kolanach