Mularczyk zażądał od prof. Zolla przeprosin. Chodzi o wypowiedź Zolla, że występując przed Trybunałem Konstytucyjnym, Mularczyk dopuścił się przekroczenia uprawnień i pomówił sędziów TK. Poseł PiS zapowiada, że w przeciwnym razie skieruje sprawę do sądu.
"Te wypowiedzi były stwierdzeniem pewnych ocen z punktu widzenia mojej specjalizacji" - powiedział prof. Zoll - "To, co widziałem na ekranie, to, co słyszałem, zasługiwało na taką ocenę" - dodał były prezes TK.
Poseł PiS oświadczył przed Trybunałem Konstytucyjnym, że dwóch sędziów Trybunału było zarejestrowanych jako źródła informacji wywiadu; nie powiedział, iż jeden odmówił współpracy, a drugiego zarejestrowano w czerwcu 1989 r. W piątek w radiu TOK FM prof. Zoll na pytanie, czy poseł Mularczyk naruszył prawo powiedział: "uważam, że bardzo. Mieliśmy tu do czynienia z działaniem, które było wprowadzeniem w błąd, a w takim razie mieliśmy do czynienia ze złamaniem prawa".
Odpowiadając na pytanie jakie prawo zostało złamane, były prezes TK powiedział: "myślę, że parę przepisów kodeksu karnego by tu się znalazło. Pan Mularczyk nie jest osobą prywatną, tylko występował jako funkcjonariusz publiczny i mieliśmy do czynienia z całą pewnością z nadużyciem władzy i nadużyciem swoich obowiązków, czyli artykuł 231 kodeksu karnego to jest tutaj, jak się mówi 'jak drut'. Ale mamy również do czynienia z publicznie dokonanym pomówieniem tych osób, których dotyczyły te wnioski".
Na uwagę, że to raczej kodeks cywilny, były prezes TK mówił w piątek: "nie, to też i kodeks karny, to jest artykuł 212. Ale oczywiście to też ochrona dóbr osobistych tych osób, czyli sprawa cywilno-prawna. Dosyć duży katalog przepisów tu by się znalazł, który jednak chroni dobra i prawidłowość funkcjonowania Trybunału. Przecież wczorajszy wniosek miał prowadzić również do zablokowania pracy Trybunału. To jest bardzo poważna sprawa". Pytany "czy to są przestępstwa ścigane z urzędu" prof. Zoll powiedział: "231 jest ścigane z urzędu".
Pytany o wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie lustracji, prof. Zoll powiedział, że "niedobrze się stało, żeśmy zeszli z tej drogi, która została zapoczątkowana w 1998 roku". "W tamtej ustawie były mechanizmy, które zabezpieczały przed krzywdzeniem ludzi, w tej ustawie tych mechanizmów nie było" - powiedział były prezes TK. "Szkoda, że zdecydowano się na zmiany przepisów" - dodał.
Zdaniem prof. Zolla "punktem załamania" była publikacja tzw. listy Wildsteina; do opinii publicznej trafił wówczas zestaw nazwisk z katalogów IPN "w sposób - jak powiedział prof. Zoll - wymieszany i krzywdzący". Przypomniał, że jako Rzecznik Praw Obywatelskich dostawał skargi, od osób, które zostały w ten sposób skrzywdzone.
Pytany o otwarcie archiwów IPN i ujawnienie wszystkich informacji, prof. Zoll powiedział: "konieczne są dwa zastrzeżenia: nie wszystkich, na pewno nie tych, które podlegają ochronie art. 47 konstytucji (każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym - PAP) czy ochrony życia prywatnego. "IPN nie powinien być urzędem, który w jakiś sposób legitymizuje, co jest w tych aktach" - powiedział.
Zdaniem prof. Zolla należałoby wprowadzić takie rozwiązanie, że "jeżeli ktoś zdecydowałby się na publikację, czyniłby to na własną odpowiedzialność".ab, pap