Siły Zbrojne Ukrainy utrzymują, że od początku inwazji Rosji wyeliminowały około 15 tys. żołnierzy Federacji Rosyjskiej. W tym bilansie, choć czasem władze mówią o „zabitych”, ujmowani są także ranni i jeńcy. Na wysokie straty osobowe Rosjan wskazuje też najnowszy raport amerykańskiego wywiadu. Wynika z niego, że w ciągu blisko trzech tygodni na Ukrainie zginęło około 7 tysięcy rosyjskich żołnierzy. To więcej niż łączna liczba żołnierzy amerykańskich zabitych w ciągu 20 lat w Iraku i Afganistanie.
Mimo tak dużych strat Rosjanie wciąż nie osiągnęli strategicznych celów, a od kilku dni ofensywa stoi w miejscu. Zachodnie wywiady informują, że w celu wzmocnienia swoich wojsk i uzupełnienia strat, Rosja przerzuca na Ukrainę wojska z Dalekiego Wschodu i ściąga oddziały najemników m.in. z Syrii czy Czeczenii. Wszystko to ma wpływać na niskie morale w armii.
Wojna na Ukrainie. Putin nie chce być jak Stalin
Co na to architekt wojny na Ukrainie? W czwartek o ewentualnym symbolicznym wsparciu Władimira Putina dla rosyjskich żołnierzy mówił rzecznik Kremla. Dmitrij Pieskow został zapytany, czy prezydent jako głównodowodzący odwiedzi front podobnie jak Józef Stalin w sierpniu 1943 roku.
– Nie zgadam się z panem w kwestii podobieństw do Wielkiej Wojny Ojczyźnianej (tak Rosjanie określają II wojnę światową – red.), to całkiem różne sprawy. Wyjazdy nie są planowane – uciął nerwowo Pieskow. – Jego (Putina – red.) plany nie obejmują również spotkań z żołnierzami – dodał. Zapewnił, że na razie nie ma jeszcze zamiarów odwiedzin przez Putina rannych w szpitalach. – Wszystko w swoim czasie – mówił rzecznik Kremla.
„Operacja” nie „wojna”
Warto tu zaznaczyć, że Władimir Putin od wywołania wojny 24 lutego mówi o „specjalnej operacji wojskowej” i jak ognia unika tego terminu. Podobną retorykę przyjęła rosyjska propaganda. Przez pierwsze dni tamtejsze media nie przekazywały raportów o żadnych ofiarach wśród rosyjskich żołnierzy, a podawane teraz dane są znacznie zaniżone.
Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport