Rzecznik Dmitrij Pieskow powiedział, że Rosja żadną miarą nie jest zamieszana w cyberterroryzm i wszelkie przeciwne twierdzenia są całkowitym kłamstwem - podał rosyjski serwis BBC.
"Gdy spojrzymy na adresy internetowe tych ataków, widzimy wielki wybór państw całego świata" - powiedział Pieskow i dodał: "To wcale nie oznacza, że za tymi atakami stoją zagraniczne rządy. Co więcej, jak zapewne wiecie, adresy IP mogą być fałszywe".
Powiedział, że strona rosyjskiego prezydenta jest atakowana każdego dnia "setki razy".
Zmasowane cyberataki na Estonię, które rozpoczęły się po ostrym sporze Tallina z Moskwą wokół usunięcia radzieckiego pomnika z centrum Tallina, wywołały zaniepokojenie zachodnich sojuszników niewielkiej Estonii zarówno w Unii Europejskiej, jak i w NATO.
Brytyjski dziennik "The Guardian" napisał w czwartek, że Sojusz Północnoatlantycki sprawdza zakres cyberataków i ich następstwa, a do Tallina wysłano kilku specjalistów ds. cyberterroryzmu, aby zbadali sprawę i pomogli Estończykom wzmocnić zabezpieczenia elektroniczne.
Kwestia ataków zostanie także poruszona na piątkowym szczycie UE- Rosja w Samarze.
ab, pap