Podczas wojny cierpią nie tylko ludzie. Zwierzęta są nie mniej zestresowane, dlatego także one potrzebują pomocy i wsparcia. Taką rolę pełni właśnie lwowskie schronisko, które podczas rosyjskiej inwazji na Ukrainę działa na pełnych obrotach – pisze dla „Wprost” Maria Golub, studentka ze Lwowa. Ośrodek zaopiekował się m.in. 18 kotami, które właścicielka zostawiła w mieszkaniu, uciekając przed wojną.
Maria Golub urodziła się i mieszka we Lwowie. Od ponad roku studiuje na Lwowskim Uniwersytecie Narodowym im. Iwana Franki. W wolnym czasie trenuje taniec nowoczesny. Uwielbia podróżować po dużych i małych miastach Ukrainy. Od dzieciństwa pragnie walczyć z niesprawiedliwością społeczną, więc nie może spokojnie patrzeć na to, jak codziennie umierają niewinni obywatele Jej kraju.
Przed wojną „Dom Uratowanych Zwierząt” specjalizował się w opiece nad zwierzętami wykupionymi z niewoli, odebranymi pozbawionym skrupułów właścicielom lub po prostu uratowanymi od śmierci. Kiedyś mieszkało tu ich ponad 100 – lisów, jenotów, gołębi, sów, bocianów, koni i kucyków. Każde z nich miało swoją historię. Teraz jednak ta liczba znacznie wzrosła, a pracownicy – mimo trudnej sytuacji – nawet nie zastanawiają się, czy przyjmować kolejne. Po prostu ratują je wszystkie, w szczególności zaś zwierzęta domowe.
Źródło: Wprost
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.