Zawsze trudno jest pisać o śmierci. O każdej. Bo śmierć oznacza jedno – koniec. A najtrudniej pisać o śmierci dzieci: niewinnych dusz, cierpiących z powodu decyzji dorosłych.
Solomiya Ilkiv pochodzi ze Lwowa i jest studentką III roku dziennikarstwa Lwowskim Uniwersytecie Narodowym im. Iwana Franki. Fotografia to jeden z jej sposobów na zapamiętanie życia takiego, jakim jest w danej chwili. Na zdjęciach lubi pokazywać prawdziwych ludzi i wydarzenia: bez masek i fałszu. Uwielbia czytać, głównie fikcję, w tym fantastykę i antyutopię. Chętnie sięga po przysłowiowe pióro: jednak, odkąd studiuje dziennikarstwo, robi to nie tylko po to, by tworzyć poezję. „Teraz” – jak sama mówi – „już po prostu wiem, jak napisać coś więcej”.
Wojna zawsze przynosi straty. Trzeba to zaakceptować. Nie da się jednak zrozumieć tyrana, który bombarduje szpitale położnicze, przedszkola czy Teatr Dramatyczny w Mariupolu, przed którym wielkimi literami napisano: „DZIECI”.
109 pustychwózków
Jak podawało ukraińskie MSW, tylko do 18 marca 2022, w czasie brutalnego rosyjskiego ataku na Ukrainę, zginęło 109 dzieci. Właśnie dlatego na rynku we Lwowie wystawiono wówczas dokładnie 109 pustych wózków. Po to, by przypomnieć całemu światu o niewinnych ofiarach rosyjskiej inwazji. W chwili pisania tego tekstu liczba wzrosła ze 109 do 145 (według najnowszych danych, rosyjska agresja200 dzieci - red.).
Źródło: Wprost
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.