W czwartek minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak podpisał umowę na dostawę elementów systemu obrony powietrznej krótkiego zasięgu w ramach programu Narew. Pierwsza jednostka ogniowa systemu ma trafić do polskiej armii jeszcze we wrześniu tego roku, a druga na przełomie roku.
System Narew trafi do polskiego wojska
– Wyciągamy wnioski z tego, co dzieje się za naszą wschodnią granicą. Widzimy, jak ważną rolę odgrywa możliwość obrony przeciwlotniczej, stąd też przyspieszyliśmy dostarczenie systemu krótkiego zasięgu obrony przeciwlotniczej Narew – powiedział Błaszczak na konferencji prasowej. Szef MON zaznaczył, że przyśpieszenie dostaw systemu jest możliwe dzięki dobrej współpracy zarówno z partnerem brytyjskim, jak również krajowym przemysłem zbrojeniowym. – Te wyrzutnie zostaną posadowione na Jelczach, ciężarówkach polskiej produkcji. W tym systemie ważną role będą odgrywały polskie stacje radiolokacyjne Soła. Zależało nam na tym, żeby w jak najkrótszym czasie do wielowarstwowego systemu obrony przeciwlotniczej dołączyć właśnie ten element krótkiego zasięgu – mówił Błaszczak.
Uszczypliwy komentarz Siemoniaka
Do konferencji ministra i podpisania umowy odniósł się na Twitterze Tomasz Siemoniak z Platformy Obywatelskiej, który był ministrem obrony w rządach Donalda Tuska i Ewy Kopacz. „Gdyby minister Błaszczak poświęcił obronie przeciwrakietowej chociaż 1/10 czasu poświęconego konferencjom o budowie koło swojego domu szpitala za pieniądze wojska, to Wojsko Polskie miałoby cokolwiek nowego. A tak patrioty (2 baterie z 8) za rok, na Narew dopiero dziś umowa” – stwierdził polityk PO.
Reakcja MON
Na wpis Siemoniaka odpowiedział MON. „Gdyby jakikolwiek sprzęt był zamawiany przed 2015 rokiem, dziś minister @mblaszczak musiałby go jedynie odbierać. Pan jako były szef MON doskonale zdaje sobie sprawę ile czasu trwa produkcja sprzętu wojskowego”.- napisano z oficjalnego profilu ministerstwa.
Czytaj też:
Ilu Polaków walczy w ukraińskiej armii? Mamy najnowsze dane z MON, ale to tylko ułamek