W czwartek 14 kwietnia, na drodze S8 w okolicach Zambrowa, w województwie podlaskim, doszło do śmiertelnego wypadku. Zdarzenie miało miejsce około godz. 8.40 rano na pasie w kierunku Białegostoku. Jak poinformowała policja na swojej stronie internetowej, w wypadku zginął motocyklista. Policja zaapelowała o kontakt do świadków zdarzenia i wszystkich osób, które mogą udzielić informacji w tej sprawie.
Zginął motocyklista. Onet: Autem, które go potrąci, jechali Gersdorf z mężem
Jak informuje Onet, początkowo wydawało się, że mężczyzna z nieustalonych przyczyn zjechał z drogi i uderzył w bariery energochłonne, w skutek czego zginął. Moment wypadku uchwyciła kamera zamontowana w ciężarówce zjeżdżającej akurat z węzła drogowego, na wysokości miejscowości Wiśniewo. Wówczas okazało się, że w zdarzeniu brał udział jeszcze samochód osobowy. Z nieoficjalnych ustaleń Onetu wynika, że 26-latek uderzył w bariery po tym, jak miał zostać potrącony przez samochód, którym jechała była I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf, a także jej mąż Bohdan Zdziennicki, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. – Potwierdzam, że braliśmy udział w takim zdarzeniu – powiedział portalowi Zdziennicki, ale nie ujawnił żadnych okoliczności. Dodał jedynie, że sprawą zajmuje się policja.
Prawnicy mieli odjechać z miejsca wypadku
Według Onetu mężczyzna miał stracić panowanie nad pojazdem, kilkukrotnie koziołkować, a następnie motocykl miał przelecieć nad autem, którym jechali prawnicy. Gersdorf z mężem mieli zwolnić, ale nie zatrzymać się, tylko pojechać dalej, nie udzielając pomocy i nie dzwoniąc po służby ratunkowe. Nie wiadomo, kto siedział za kierownicą samochodu.
Z kolei portal TVP Info podaje, że Gersdorf i jej mąż byli świadkami zdarzenia – mieli przejeżdżać w tym miejscu i nie udzielić pomocy poszkodowanemu i nie zadzwonić po służby ratunkowe.
Gersdorf: Nie mieliśmy żadnego wypadku
Małgorzata Gersdorf odniosła się do doniesień mediów w rozmowie z RMF FM. – Nie mieliśmy żadnego wypadku i do wieczora także świadomości, że po drodze wydarzyło się coś złego – oświadczyła. I prezes SN powiedziała, że samochód prowadził jej mąż, a ona razem z koleżanką siedziała na tylnym siedzeniu. – W pewnym momencie zarejestrowaliśmy jakiś przelatujący kawałek blachy czy gumy, który uznaliśmy za oderwaną część przejeżdżającej ciężarówki, i to wszystko – wyjaśniała w rozmowie z RMF FM.
Czytaj też:
To był lepszy rok na drogach? Tak, ale sytuacja w Polsce przestaje się poprawiać