Dla całej rodziny, przyjazna widzowi, nie pokazująca brutalności, promująca najistotniejsze wartości, z ograniczoną liczbą reklam - to kredo Telewizji Familijnej, której założyciele zamierzają przełamać monopol mediów o lewicowym i liberalnym nastawieniu
Nadawać będzie mogła za dziewięć-dwanaście miesięcy. Jej strategii programowej nie ujawniono. - Byłoby to przedwczesne, ponieważ umożliwiłoby konkurencji podjęcie przeciwdziałań - twierdzi prezes spółki Waldemar Gasper. Bliższych informacji można się spodziewać nie wcześniej niż za pół roku. Twórcy Familijnej odpierają zarzuty, że TV zostanie zdominowana przez jedną opcję polityczną, choć prawicowy profil przedsięwzięcia jest przesądzony. O tym, jaki kształt będzie miała telewizja, zadecyduje bowiem skupiona wokół Wiesława Walendziaka grupa dziennikarzy o prawicowych poglądach. Gasper podkreśla ich doświadczenie i osiągnięcia, mówi o menedżerach zdolnych do promowania nowych rozwiązań i nowej estetyki w mediach. Jego zdaniem, nowa telewizja będzie musiała przede wszystkim inaczej kreować obraz świata. Obecnie działające stacje promują agresję, przemoc, pokazują rzeczywistość, z którą przeciętny Polak styka się wyłącznie za pośrednictwem ekranu. Niewiele ma to wspólnego z naszą codziennością. Stąd potrzeba medium niosącego odmienne przesłanie. Zadanie to może spełnić Telewizja Familijna. Jej celem ma być bowiem łagodzenie obyczajów, przekazywanie wartości, a nie szukanie popularności poprzez epatowanie widza przemocą i gwałtem. Takie zasady nie wróżą rekordowej oglądalności, ale z pewnością nie zabraknie ludzi, którzy wybiorą ten program.
To zamierzenie producenckie wymagać będzie sporych nakładów finansowych. W Telewizji Familijnej SA właścicielami 54 proc. akcji o wartości 150 mln zł są cztery spółki skarbu państwa - Polski Koncern Naftowy, Polskie Sieci Elektroenergetyczne, PZU űycie i KGHM Polska Miedź - i tylko jedna prywatna - Prokom Investment. Wywołało to zastrzeżenia wobec projektu. Minister skarbu, będący właścicielem spółek, milczy, uważając, że strategia inwestycyjna należy do kompetencji zarządów. Tymczasem wicepremier Leszek Balcerowicz zwrócił się do premiera i ministra skarbu z apelem o skontrolowanie prawidłowości funkcjonowania podległych im firm. Pozostałe 46 proc. akcji będzie należeć do TV Niepokalanów ojców franciszkanów. Familijna ma bowiem powstać na bazie tej ogólnokrajowej stacji, która wniesie do spółki koncesję na przekaz satelitarny i z nadajników naziemnych. TV Niepokalanów prezentuje dziś wyłącznie audycje religijne. Po połączeniu z Familijną powstałaby stacja komercyjna o znacznie rozszerzonej ofercie programowej. TV Niepokalanów jest obecna w 187 sieciach kablowych, ma prawo nadawać z sześciu stacji naziemnych, ale jeszcze nie wykorzystuje wszystkich swych możliwości, na przykład do tej pory nie uruchomiła nadajnika w Krakowie. Według przybliżonych obliczeń, drogą naziemną TV Niepokalanów dociera do ok. 1,1 mln abonentów. Spółka Telewizja Familijna nie złożyła dotychczas w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji wniosku o koncesję, nie zadeklarowała też, o jakie zezwolenia zamierza się ubiegać. Koncesje na przekaz satelitarny wydawane są zwykle wszystkim chętnym, sytuacja gorzej wygląda w wypadku stacji naziemnych. Problem polega na tym, że w roku 2000 Ministerstwo Łączności nie przekaże KRRiTV jakichkolwiek nowych częstotliwości, a więc rada nie ma nic do rozdysponowania.
Zwolennikiem TV Familijnej jest Jan Maria Jackowski (AWS), przewodniczący sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, który podkreśla, że powstanie nowej stacji zwiększy pluralizm na rynku mediów. Marek Jurek z KRRiTV widzi w niej alternatywę dla telewizji publicznej, która - jego zdaniem - nie zaspokaja potrzeb konserwatywnej części społeczeństwa. Twórcy spółki Telewizja Familijna zapowiadają, że stacja będzie dochodowa, nakłady szybko się zwrócą, a inwestorzy wiele zyskają. Nie wszyscy podzielają tę opinię. - Warunkiem sukcesu w dziedzinie mediów jest niepodważalna wiarygodność - tłumaczy Marek Pol z Unii Pracy. - Przedsięwzięcie reprezentujące jedną opcję polityczną jest skazane na problemy finansowe.
Gasper twierdzi, że w ofercie Familijnej znajdą się programy informacyjne, publicystyka, filmy, rozrywka, sitcomy, czyli wszystko, co jest w innych stacjach. Ale nie będzie w niej epatowania brutalnością. - Pomiędzy promocją przemocy a kinem akcji, pomiędzy popularyzowaniem morderców a przekazywaniem prawdy o świecie jest przepaść. Rzeczywistość kreowana dziś przez media ma niewiele wspólnego z realnym światem, w którym żyje większość Polaków - twierdzi. Tę lukę zamierza wypełnić Familijna.
To zamierzenie producenckie wymagać będzie sporych nakładów finansowych. W Telewizji Familijnej SA właścicielami 54 proc. akcji o wartości 150 mln zł są cztery spółki skarbu państwa - Polski Koncern Naftowy, Polskie Sieci Elektroenergetyczne, PZU űycie i KGHM Polska Miedź - i tylko jedna prywatna - Prokom Investment. Wywołało to zastrzeżenia wobec projektu. Minister skarbu, będący właścicielem spółek, milczy, uważając, że strategia inwestycyjna należy do kompetencji zarządów. Tymczasem wicepremier Leszek Balcerowicz zwrócił się do premiera i ministra skarbu z apelem o skontrolowanie prawidłowości funkcjonowania podległych im firm. Pozostałe 46 proc. akcji będzie należeć do TV Niepokalanów ojców franciszkanów. Familijna ma bowiem powstać na bazie tej ogólnokrajowej stacji, która wniesie do spółki koncesję na przekaz satelitarny i z nadajników naziemnych. TV Niepokalanów prezentuje dziś wyłącznie audycje religijne. Po połączeniu z Familijną powstałaby stacja komercyjna o znacznie rozszerzonej ofercie programowej. TV Niepokalanów jest obecna w 187 sieciach kablowych, ma prawo nadawać z sześciu stacji naziemnych, ale jeszcze nie wykorzystuje wszystkich swych możliwości, na przykład do tej pory nie uruchomiła nadajnika w Krakowie. Według przybliżonych obliczeń, drogą naziemną TV Niepokalanów dociera do ok. 1,1 mln abonentów. Spółka Telewizja Familijna nie złożyła dotychczas w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji wniosku o koncesję, nie zadeklarowała też, o jakie zezwolenia zamierza się ubiegać. Koncesje na przekaz satelitarny wydawane są zwykle wszystkim chętnym, sytuacja gorzej wygląda w wypadku stacji naziemnych. Problem polega na tym, że w roku 2000 Ministerstwo Łączności nie przekaże KRRiTV jakichkolwiek nowych częstotliwości, a więc rada nie ma nic do rozdysponowania.
Zwolennikiem TV Familijnej jest Jan Maria Jackowski (AWS), przewodniczący sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, który podkreśla, że powstanie nowej stacji zwiększy pluralizm na rynku mediów. Marek Jurek z KRRiTV widzi w niej alternatywę dla telewizji publicznej, która - jego zdaniem - nie zaspokaja potrzeb konserwatywnej części społeczeństwa. Twórcy spółki Telewizja Familijna zapowiadają, że stacja będzie dochodowa, nakłady szybko się zwrócą, a inwestorzy wiele zyskają. Nie wszyscy podzielają tę opinię. - Warunkiem sukcesu w dziedzinie mediów jest niepodważalna wiarygodność - tłumaczy Marek Pol z Unii Pracy. - Przedsięwzięcie reprezentujące jedną opcję polityczną jest skazane na problemy finansowe.
Gasper twierdzi, że w ofercie Familijnej znajdą się programy informacyjne, publicystyka, filmy, rozrywka, sitcomy, czyli wszystko, co jest w innych stacjach. Ale nie będzie w niej epatowania brutalnością. - Pomiędzy promocją przemocy a kinem akcji, pomiędzy popularyzowaniem morderców a przekazywaniem prawdy o świecie jest przepaść. Rzeczywistość kreowana dziś przez media ma niewiele wspólnego z realnym światem, w którym żyje większość Polaków - twierdzi. Tę lukę zamierza wypełnić Familijna.
Więcej możesz przeczytać w 13/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.