Eliza Olczyk, Joanna Miziołek, „Wprost”: Na Ukrainie toczy się straszna wojna, a my świętujemy Wielkanoc. Można oddzielić te dwie rzeczywistości?
Szymon Hołownia: Nie. W tym roku to będzie jeden z głównych tematów naszych świątecznych spotkań. Na wszystko będziemy patrzeć przez ten filtr, nie tylko dorośli przecież. Nasza czteroletnia córka co chwilę pyta nas: a co z wojną, co z Ukrainą, czy Putin już jej nie napada, czy już nie giną dzieci? Dla milionów Ukraińców w Polsce to będą pierwsze święta poza domem, poza krajem – święta w innym obrządku, innej tradycji, w innym terminie, bez bliskich. Patrzę na sześcioletnią dziewczynkę, którą wraz z dwiema siostrami, rodzicami i psem – terapeutą, przyjęliśmy z żoną, gdy ewakuowano dziecięce hospicjum w Kijowie, i myślę: dlaczego zawalił się właśnie jej świat? Dlaczego to wszystko postanowiło się wydarzyć właśnie na naszej wachcie? Dlaczego właśnie to pokolenie, właśnie teraz, musi przeżywać to, co moja czteroletnia Mania, która żyje na tym świecie dziesięć razy krócej niż ja, a już doświadczyła i koszmarnej epidemii, która zabiła jej ukochaną babcię, a teraz na żywo widzi wojnę? Święta Wielkanocne są o nadziei, ale w tym roku będzie trudno jej szukać. Tyle, że jeśli przestaniemy jej szukać – to już po nas. Będzie lepiej – te dwa słowa trzymają nas przecież przy życiu.
Jak będzie Pan się starał w święta przeżyć odrodzenie?
Skoro niemal cała rzeczywistość, jaką znaliśmy, została rozwalona w pył, trzęsą się wszystkie punkty odniesienia, powinniśmy chyba zrobić to, co doradzała moja babcia, gdy zgubiliśmy jakąś rzecz: wróć do miejsca, w którym ostatni raz się to widziało. Do miejsca, w którym po raz ostatni byliśmy szczęśliwi, w którym wierzyliśmy, że będzie dobrze. Każdy przeżył to gdzie indziej. Jeden w kościele, inny – w objęciach bliskich w domu, jeszcze inny – na samotnej wędrówce w górach czy w lesie. Kusi, żeby również w te Święta nie przestać biegać, przestawiać, układać, ratować, ale tych dosłownie parę dni musi być pełnych czasu, który będziemy umieli „zmarnować” – na sen, na książkę, na przytulenie, na rozmowę. Święta, zarówno Boże Narodzenie jak i Wielkanoc, nawet dla osób niewierzących, są przecież u nas czasem szczególnym, czasem, w którym wszystko przez chwilę ma szansę rządzić się innymi prawami. To czas, w którym warto – choć przez sekundę – przekonać się, jak ożywcze jest popłynąć przez chwilę pod prąd, spojrzeć inaczej.
Napisałem w życiu ponad 20 książek. Nad jedną napracowałem się szczególnie, choć przeszła bez specjalnego echa. „Ludzie w czasach Jezusa” to to zbiór parunastu biografii postaci, historycznych i stworzonych przeze mnie z dostępnych danych, których zadaniem było pokazać, jak wyglądał świat, ludzie, tło wydarzeń, które my dziś mamy przed oczyma, gdy patrzymy na I wiek naszej ery. Co działo się wtedy w Azji, na terenach, gdzie dziś jest Polska? Opowiadam o życiorysach równoległych do życiorysu Jezusa, a jeden z rozdziałów poświęciłem Barabaszowi. Zatytułowałem go „Zwycięzca wyborów powszechnych”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.