Mazowiecki Urząd Wojewódzki poinformował, że decyzją wojewody mazowieckiego Konstantego Radziwiłła 19 kwietnia o godz. 12:00 na terenie Warszawy zostaną włączone syreny alarmowe. Sygnał potrwa minutę. Akcja jest związana z 79. rocznicą powstania w getcie warszawskim.
Wraca sprawa syren po rocznicy katastrofy smoleńskiej
Decyzja spowodowała powrót do wydarzeń z 10 kwietnia, kiedy chciano upamiętnić 12. rocznicę katastrofy smoleńskiej. Wielu podkreślało jednak, że w Polsce przebywa wielu Ukraińców, którym dźwięk syren przypomina ostrzeżenia przed nalotem bombowym. W efekcie samorządowcy zaczęli się buntować, ale syreny zabrzmiały na polecenie wojewodów.
Tym razem ponownie osoby posiadające ukraińskie karty SIM, które logują się do polskich sieci, zostaną ostrzeżone przed wydarzeniem. Muzeum POLIN, które jest organizatorem akcji społeczno-edukacyjnej Żonkile podkreśliło, że apelowało, aby w tym roku odstąpić od włączania syren.
Syreny alarmowe w rocznicę powstanie w getcie warszawskim
Michał Szczerba z PO zaznaczył, że uruchamianie wbrew woli organizatorów sygnałów dźwiękowych w obliczu faktu, że w mieście przebywa wiele osób uciekających przed wojną to „sadyzm z czystej postaci”. „Szkoda, że i ty razem nikogo nie obchodzą ludzkie względy” – skomentowała publicystka Kataryna.
Jeden z liderów Lewicy Adrian Zandberg podkreślił, że w obu przypadkach syreny „to był zły pomysł”. „Możemy się w tym roku zatrzymać w ciszy, bez straszenia ukraińskich dzieci, które ledwie co uciekły przed wojną. Pamięci o powstańcach to nie zaszkodzi” – dodał. „Co oni z tymi syrenami mają? Wyjce przebrzydłe” – zastanawiał się były premier Marek Belka.
Czytaj też:
Nietypowe słowa Belki o Morawieckim. „Jeśli komuś zabraknie chrzanu do białej kiełbasy...”