Ruszyła na ratunek rodzicom uwięzionym w Mariupolu. Poruszająca rozmowa z matką: Nie przyjeżdżaj

Ruszyła na ratunek rodzicom uwięzionym w Mariupolu. Poruszająca rozmowa z matką: Nie przyjeżdżaj

Mariupol, zdjęcie ilustracyjne
Mariupol, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Newspix.pl / ABACA
– Uśmiecham się tutaj, ale jednocześnie boję się. Boję się tak bardzo jak to tylko możliwe – w ten sposób Anastasia Pavlova opisała zdjęcie, które zostało wykonane, tuż przed jej misją. 23-latka postanowiła zrobić wszystko, aby ewakuować swoich rodziców, którzy pozostali na obrzeżach Mariupola. Matka nazwała ją bohaterką.

BBC przybliżyło historię 23-latki, która uciekła z Charkowa – miasta wściekle atakowanego przez rosyjskie wojska. Anastasia Pavlova wraz ze swoim narzeczonym zamieszkali w Dnieprze, w lokum należącym do rodziny mężczyzny. Kobieta nieustannie martwiła się o los swoich rodziców, którzy pozostali na obrzeżach Mariupola.

Wojna na Ukrainie. Poruszająca rozmowa matki z córką. „Nie przyjeżdżaj”

Oksana, matka 23-latki, odnalazła siłę w modlitwie. Jednak pojawiały się chwile zwątpienia. – Dzień po dniu nad dachem naszego domu przelatywały pociski różnych kalibrów. Czwartego dnia wojny zaczęłam myśleć, że tego nie przetrwam – relacjonowała kobieta. W mieście atakowanym przez rosyjskie wojska, Ukraińcom doskwiera nie tylko strach, ale także głód, brak dostępu do bieżącej wody i brak prądu. Mimo przeciwności Oksanie udało się skontaktować z córką. – Nie przyjeżdżaj – ostrzegła Anastasię.

23-latka nie posłuchała jednak prośby matki i pod koniec marca wyruszyła w drogę w kierunku Mariupola. Anastasia na zdjęciu, które wykonano przed podróżą, uśmiecha się, ale – jak sama zaznacza – to tylko pozory. – Uśmiecham się tutaj, ale jednocześnie boję się. Boję się tak bardzo jak to tylko możliwe – powiedziała.

„Nie mogłam się cieszyć, ale też nie mogłam płakać”

W czasie podróży Anastasia wraz z osobami, które jej towarzyszyły, mijała rosyjskie punkty kontrolne. Jak relacjonowała, z upływem kolejnych kilometrów „chudzi chłopcy, którzy wstydzili się poprosić o otwarcie samochodu” zamienili się w „bardziej wojskowych strażników”. Podczas sprawdzania dokumentów w czasie jednej z kontroli rosyjscy wojskowi wycelowali lufę karabinu maszynowego w głowy podróżujących. Domagali się wskazania, jaki jest cel podróży. Anastasia powiedziała, że chce pomóc rodzicom i dostarczyć ojcu lekarstwo.

23-latka cały czas odczuwała strach. – Wydaje się, że zaraz zabiorą ci samochód, albo zastrzelą, zgwałcą. (…) To przerażające. Zdajesz sobie sprawę, że żadne z twoich praw nie jest tutaj przestrzegane – powiedziała Anastasia. Kobieta nie wiedziała, czy odnajdzie swoich rodziców żywych. Po wielu godzinach udało jej się dotrzeć do bliskich. – Nie mogłam się cieszyć, ale też nie mogłam płakać – relacjonowała 23-latka, którą matka nazywa „bohaterką”.

Teraz rodzice 23-latki są już w „bezpieczniejszym mieście” na zachodzie Ukrainy, a ona wróciła do Dniepru. Kobieta wciąż myśli o tych, którzy nie mogą się wydostać z Mariupola i okolic. – Muszą starać się przeżyć, nawet jeśli Mariupol jest okupowany. Codziennie są pod ostrzałem. Wielu nie chce odejść, nie chce opuszczać swoich domów, ani grobu męża lub żony – powiedziała.




Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport