Od miesiąca 63- letni Sz. odbywał wyrok w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie.
Siedmiu sędziów SN uwzględniło kasację obrony od prawomocnego wyroku Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie, który uznał w 2006 r., że Sz. działał w latach 1992-1996 na rzecz obcego wywiadu, udzielając mu informacji, których przekazanie mogło wyrządzić szkodę RP. Wyrok ten utrzymał w lutym tego roku Sąd Najwyższy, działając jako sąd apelacyjny. Wyrok jest ostateczny, a jego uzasadnienie - tajne.
Prokuratur wojskowa była za utrzymaniem wyroku. Od miesiąca 63- letni Sz. odbywa wyrok w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie.
Po wyroku obrońca Zbigniewa Sz., mec. Krystyna Maliszewska powiedziała, że SN przyjął, iż nie może być mowy "o utrzymaniu zarzutów o podstawowej formie szpiegostwa, gdyż nie ma tu elementów koniecznych dla stosowania tego przepisu, takich jak działanie na szkodę Polski w ramach obcego wywiadu".
Wcześniej SN już dwa razy uchylał wyroki WSO wobec Sz. zwracając sprawę do pierwszej instancji. Raz uchylono wyrok 5 lat więzienia, a raz - wyrok uniewinniający. W 2005 r. WSO uznał, że nie można przyjąć, iż informacje, których Sz. mógł udzielać obcemu wywiadowi, mogłyby wyrządzać szkodę interesom RP - a tylko wtedy można skazać za szpiegostwo. Według mec. Maliszewskiej, Sz. nie popełnił przestępstwa; co najwyżej "naruszył pragmatykę służbową".
Całą sprawę ujawnił w 1999 r. nieistniejący już dziennik "Życie". Według gazety, Sz. - nadzorujący w WSI attache wojskowych za granicą - został zdemaskowany w 1996 r. przez Urząd Ochrony Państwa. Sz. miał współpracować za pieniądze z wywiadem USA. Wcześniej przez wiele lat pracował on w Sofii i Belgradzie. Przez pewien czas był też wiceszefem wydziału amerykańskiego w pionie operacyjnym wywiadu wojskowego PRL.
Według "Życia", do zdemaskowania doszło przypadkiem. W 1995 r. amerykańskiemu dyplomacie skradziono samochód. Policja odnalazła go i zawiadomiła UOP, bo w aucie był notatnik z zapiskami Amerykanina ze spotkań z oficerem wojska. Obserwacja amerykańskiego dyplomaty doprowadziła UOP do płk. Sz.
Według "Życia", w 1996 r. ówczesne polskie władze, w tym prezydent Aleksander Kwaśniewski, podjęły decyzję, że Sz. nie stanie przed sądem i zgodziły się na jego wyjazd do USA. Kwaśniewski jednak zaprzecza. "Za moją wiedzą żaden szpieg jeszcze nie uciekł" - komentował tę sprawę, mówiąc, że "tamta decyzja była całkowicie w gestii wywiadu".
Józef Oleksy, który do lutego 1996 r. był premierem, mówił w 1999 r., że znał sprawę, ale decyzja o wypuszczeniu szpiega, "nie była decyzją szczebla prezydenckiego". Sprawy nie chcieli wtedy komentować Zbigniew Siemiątkowski - wówczas szef MSW nadzorujący służby specjalne, ani ówczesny szef MON, Stanisław Dobrzański.
Po wyroku z 2004 r. skazującym Sz. na 5 lat więzienia, tygodnik "Wprost" pisał, że skoro go skazano, to realne staje się pociągnięcie do odpowiedzialności karnej "tych, którzy umożliwili mu ucieczkę". Według prawa, każdy - niezależnie od pełnionej funkcji - ma obowiązek "niezwłocznego zawiadomienia" prokuratury o przestępstwie szpiegostwa, o którym ma "wiarygodną wiadomość". Inaczej ktoś taki naraża się na karę do 3 lat więzienia.
Jeszcze przed wydrukowaniem swego artykułu dziennikarze "Życia" złożyli doniesienie o Sz. do prokuratury wojskowej. Wszczęła ona śledztwo, a za Sz., który wyjechał do USA, wydano list gończy. W 2003 r. Sz. wrócił do Polski - po wystawieniu mu listu żelaznego przez WSO. List ten gwarantował, że pozostanie on na wolności, a do więzienia trafiłby dopiero po prawomocnym wyroku skazującym. Wydanie listu sąd tłumaczył tym, że bez niego podejrzany w ogóle nie stawiłby się w Polsce. Według "Wprost", wracając do Polski z USA, Sz. złamał zasady programu ochrony zdekonspirowanych agentów CIA, które wymagają konsultacji każdego ważnego kroku z wywiadem USA.
W 1999 r. prokuratura wszczęła też - z doniesienia ówczesnego prezydenckiego ministra Ryszarda Kalisza - śledztwo w sprawie ujawnienia przez "Życie" tajemnicy państwowej. Jednak od 2000 r. - kiedy wobec autorów tekstu "Życia" na temat Sz. sformułowano akt oskarżenia - proces ten dotąd nie ruszył.
pap, ss, em