Ukraińskie media, w tym agencja Unian i portal Ukraińska Prawda, podały w niedzielę informację, że szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej Walerij Gierasimow został ranny. Miało do tego dojść w trakcie ataku wojsk ukraińskich na rosyjską bazę w okolicach Iziumu. W tym samym zdarzeniu śmierć miało ponieść co najmniej 20 Rosjan.
Dziennikarz wojskowy i bloger Aleksandr Szulman twierdził, że Gierasimow został trafiony odłamkiem w kość piszczelową, jednak nie doszło do złamania. Także były minister spraw wewnętrznych Arsen Awakow donosił, że jego źródła w Rosji informują o obrażeniach prawej nogi u generała. Już wtedy pojawiały się jednak sygnały, że Gierasimow został w porę ewakuowany.
Gierasimow w porę uciekł?
Po południu w niedzielę Ukraińska Prawda zamieściła dementi doniesień o udanym ataku na głównodowodzącego wojsk rosyjskich. „Niestety, informacja o tym, że szef rosyjskiego Sztabu Generalnego Gierasimow został ranny, nie jest prawdziwa. Według źródeł UP, siłom ukraińskim nie udało się »nakryć« Gierasimowa w okolicach Izium w kwaterze głównej i zdołał się on ewakuować. Wzmożone środki bezpieczeństwa w Biełgorodzie, w tym helikoptery nad miastem, to środki bezpieczeństwa mające na celu ochronę rosyjskiego szefa sztabu” – czytamy.
Na temat losów generała Gierasimowa w ukraińskiej telewizji wypowiedział się doradca ministra spraw wewnętrznych Wiktor Andrusiw. – Mamy potwierdzenie, że naprawdę tam był, w Iziumie, ale nie mamy potwierdzenia, że został ranny. Co więcej, mamy już dowody na t, że nie został ranny – stwierdził.
Ruch samolotów w okolicach Biełgorodu
Dziennikarze wojskowi informowali z kolei, że w okolicach Biełgorodu zaobserwowano ruch trzech samolotów transportowych TU-154 zarejestrowanych w Ministerstwie Obrony Federacji Rosyjskiej. Rusłan Lewiew z Conflict Intelligence Team podkreślał, że członkowie grupy widzieli to na własne oczy. Samolotami mieli zostać wywiezieni rosyjscy dowódcy. Tupolew, na pokładzie którego byli, miał nie włączyć pokładowych transponderów, by uniknąć wykrycia przez radary.
Przed wybuchami z 1 maja w okolicach terenów należących do resortu obrony widziane były także śmigłowce wojskowe: dwa Mi-8 i trzy Ka-52. Pod lotnisko podjechały z kolei auta marki Mercedes i Toyota Land Cruiser. Wkrótce później miał wystartować jeden z tupolewów.
Czytaj też:
Przełom ws. Mariupola i huty Azowstal. Prezydent Zełenski potwierdza