Eliza Olczyk, „Wprost”: 10 miesięcy temu odszedł pan z klubu Koalicji Obywatelskiej i związał się pan z Koalicją Polską, a teraz założył pan nowe ugrupowanie m.in. z posłem Ireneuszem Rasiem wyrzuconym z PO. Po co to zamieszanie?
Kazimierz Michał Ujazdowski: Po pierwsze chodzi o wzmocnienie Koalicji Polskiej, a po drugie wypełnienie luki na scenie politycznej. Nasze ugrupowanie będzie reprezentowało wyborców, którzy nie mają dziś swojego przedstawicielstwa – umiarkowanych konserwatystów, chadeków, centroprawicę szanująca demokrację konstytucyjną. Uważam, że bez tej wrażliwości, którą reprezentujemy, trudno będzie opozycji dokonać zmiany politycznej, co pokazały ostatnie wybory.
Nie twierdzę, że nasza formacja będzie kluczowa w nadchodzących wyborach. Chodzi mi tylko o to, że wyborcy reprezentujący ten typ wrażliwości powinni być reprezentowani po stronie opozycji, a nie obozu rządzącego.
Co was łączy, a co dzieli z PSL-em?
Sojusz z Władysławem Kosiniak-Kamyszem, prezesem PSL jest naturalny w tym sensie, że wszyscy rozpoznajemy w nim polityka centrowego, odpowiedzialnego, tonującego wojnę kulturową, a także wyzbytego sentymentu do przeszłości, który krępuje inne ugrupowania opozycyjne. Chodzi mi o ciągły powrót do stanu sprzed 2015 roku. A to, co wnosimy do Koalicji Polskiej, to na pewno idea, by odbudowę demokracji konstytucyjnej połączyć z modernizacją państwa. Polacy zasługują na lepsze państwo niż mieliśmy po 1989 roku, tymczasem poważne reformy skończyły się wraz z rządem AWS w 2001 roku.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.