Przewodniczący klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości i wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki stwierdził w wywiadzie dla tygodnika „Sieci”, że klub jest „bardzo zmęczony podjazdową wojną wewnętrzną” i w PiS „zwycięża przekonanie, że trzeba «odstrzelić» tych, którzy są nielojalni, którzy psują, szkodzą, podkładają nogi i rozpychają się”.
Terlecki o „odstrzeleniu” nielojalnych koalicjantów
Terlecki przyznał, że w obozie rządzącym są „dziesiątki konfliktów, boje o różne posady, wpływy, zasoby”. „Nasi koalicjanci próbują się rozpychać ponad miarę. To jest coś, co nasi posłowie bardzo źle znoszą” – powiedział. Wskazał też, że w części środowiska PiS panuje przekonanie, że „w żadnym wypadku tych ludzi nie można wziąć na swoje listy”, ale ostateczną decyzję w tej kwestii podejmie kierownictwo partii.
PiS i Solidarna Polska nie mogą dojść do porozumienia w sprawie reformy Sądu Najwyższego i Izby Dyscyplinarnej, co jest warunkiem odblokowania środków dla Polski z krajowego planu odbudowy. Partia Zbigniewa Ziobry nie zgadza się na propozycje prezydenta Andrzeja Dudy, którego projekt został uznany za wiodący. Najwięcej wątpliwości budzi przepis dotyczący testu bezstronności i niezawisłości sędziego. Negocjacje w tej sprawie trwają.
Rzecznik rządu: Sygnał, żeby ambicje odłożyć na bok
O wypowiedź Terleckiego był pytany w poniedziałek w programie „Graffiti” na antenie Polsat News rzecznik rządu Piotr Muller. – Koalicjantów trzeba przede wszystkim przekonać do tego, że w tej chwili mamy do czynienia z bardzo skomplikowaną sytuacją geopolityczną, poważnym, gigantycznych zagrożeniem ze strony Wschodu. Nie potrzeba nam dodatkowych konfliktów, sporów politycznych w obszarach, które są ważne, ale które – na tle tego, co się dzieje na Wschodzie – są dużo, dużo mniejsze i mniej znaczące – powiedział Muller.
Rzecznik rządu zaznaczył, że Terlecki jest „doświadczonym politykiem, więc wie doskonale, że dekompozycja obozu politycznego to jest ostatnia rzecz, której można sobie życzyć w sytuacji, gdy mamy niestabilne otoczenie międzynarodowe”. – Jak rozumiem to jest sygnał, żeby jednak część osób w naszym szeroko rozumianym środowisku politycznym ambicje polityczne, indywidualne odłożyła na bok. Ale każdy rozumie, że ma do nich prawo, natomiast ważne jest, żeby proporcje były odpowiednio zachowane – podkreślił rzecznik rządu.
Czytaj też:
Sondaż. Pakt opozycji może zagrozić Zjednoczonej Prawicy? Trzy scenariusze na wybory