Prezydent Rosji i generał Gierasimow podejmują decyzje taktyczne, które normalnie podejmowałby pułkownik lub brygadier – podaje „The Times”. Wygląda na to, że Putin dowodzi bezpośrednio około 700 żołnierzami. Drugie źródło dziennika również potwierdza tę teorię. Wskazuje jednak, że jeszcze przed wojną w Ukrainie bataliony taktyczne liczyły około 900 żołnierzy, ale teraz zostały „zdziesiątkowane”.
Najwyraźniej bezpośrednie zarządzanie rosyjską armią jest przyczyną jej porażek w Ukrainie. W ciągu ostatniego tygodnia wycofano żołnierzy z Mariupola i Charkowa. W przypadku Mariupola, oficjalnie przyczyną jest ewakuacja rannych z Azowstalu, ale nie da się ukryć, że armii Putina od początku wojny nie udało się podbić ani tych zakładów ani Charkowa.
Nawet były Agent FSB Igor Girkin, znany również jako Igor Strelkov – odpowiedzialny za aneksję Krymu w 2014 roku – miał przyznać, że operacja Rosji w Donbasie zakończyła się niepowodzeniem. „Po ponad dwóch tygodniach zaciętych działań wojennych, osiągnięto jedynie taktyczne sukcesy” – wskazał w mediach społecznościowych.
Putin to doświadczony strateg?
Prezydent Rosji kilka lat temu przyznał się, że jeszcze jako oficer KGB dowodził batalionem artylerii. – Otrzymałem stopień porucznika jako artylerzysta, jako dowódca batalionu artylerii haubicowej – mówił.
Najwyraźniej doświadczenie wojskowe Putina nie wystarczy, by wygrać wojnę w Ukrainie. Rosyjska armia jest zdecydowanie osłabiona i popełnia coraz więcej błędów. Szef brytyjskich sił zbrojnych admirał Tony Radakin ocenił, że Ukraina wygrywa tę wojnę. Jak dodał – „to egzystencjalna walka Ukraińców o swój naród”.