Wycinamy nożem odciski na stopach, wyciągamy kleszcze z pleców lub innych części ciała, bardziej intymnych. Ale ruscy tu przejdą po moim trupie – mówi młody i uśmiechnięty Polak, Karol. Wysoki i przystojny, umiejętnie trzyma broń. Przyjechał z Wielkiej Brytanii… No właśnie, po co?
– To twoja wojna? – pytam.
Karol Kłopotek, 35 lat. Miejsce urodzenia: Tczew.
– Tak, od samego początku to jest moja wojna. Jesteśmy sąsiadami, a sąsiedzi powinni sobie pomagać. W Wielkiej Brytanii mieszkam od siedmiu lat. Niby dobrze, ale jak to na emigracji. Nie do końca w domu. Nie chciałem wierzyć, że w naszych czasach możliwe jest coś takiego, jak ta straszna wojna. Usłyszałem, jak prezydent Ukrainy ogłosił, że daje broń każdemu, kto postanowi bronić Ukrainy. I postanowiłem.
„Każdy, kto chce włączyć się w obronę bezpieczeństwa w Europie i na świecie, może przyjechać stanąć ramię w ramię z Ukraińcami przeciwko najeźdźcom XXI wieku” – mówił Wołodymyr Zełenski. Do Ukrainy zaczęli zjeżdżać weterani wojen z całego świata. Szybko powstał Legion Międzynarodowy.
Walczący w nim żołnierze podpisują kontrakt z Siłami Zbrojnymi Ukrainy. Nie są najemcami. Walczą jak ochotnicy, podporządkowani SZU.
Według ukraińskiego ministra spraw zagranicznych Ukrainy, Dmytra Kuleby, by walczyć po stronie Ukrainy z Rosją przybyli weterani z 52 krajów. Według innych danych – z 80.
Międzynarodowe plutony działają na różnych odcinkach frontu. Na wschodnim, charkowskim, w plutonie pod nazwą Wolfhound walczy trzech Polaków. Odnajduję ich 500 metrów od granicy z Rosją. Tu ukraińskie wojsko, w tym legioniści, skutecznie wypierają najeźdźców.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.