Niezależny białoruski portal Biełsat powołując się na Kawkaz.Realii wskazał, że informację o „buncie” miało przekazać źródło w głównym kierownictwie sił federalnych Gwardii Narodowej w obwodzie krasnodarskim. Te informacje miał potwierdzić również jeden z funkcjonariuszy, który postanowił zachować anonimowość.
Gwardia Narodowa za mało płaci żołnierzom za rzeź
Rosgwardziści byli niezadowoleni z wysokości wynagrodzeń podczas służby. Według źródła, zapłata była niższa niż oczekiwali.
– Niedawno przyszła zapłata za drugi miesiąc pobytu (w Ukrainie – red.). I jeśli w pierwszym miesiącu wypłacono 100 tys. rubli (6,6 tys. zł), to teraz jest to 50 tys. (3,3 tys. zł). Dowództwo tłumaczy to spadkiem kursu dolara – wypłata jest liczona od około 50 dolarów za dzień pobytu, ale dokonywana w rublach po kursie rosyjskim – powiedział wojskowy.
„Ukryta mobilizacja”
Żołnierzom obiecywano dobre zarobki podczas „specjalnej operacji wojskowej”. Rzeczywistość jednak szybko zweryfikowała obietnice Kremla i teraz żołnierze, którzy osiągnęli wiek przedemerytalny odchodzą ze służby. Źródło podało również, że co najmniej pięć innych osób zrezygnowało z dalszej walki na Ukrainie z innych powodów.
Cały czas trwa nabór do rosyjskiej armii. Biełsat donosi o „ukrytej mobilizacji”. Ze zdjęć materiałów agitacyjnych publikowanych w sieci, w których wzywa się obywateli Rosji do wzięcia udziału w „operacji specjalnej na terytorium Ukrainy”, wynika, że zaraz po podpisaniu kontraktu z armią nowy żołnierz otrzymuje jednorazową wypłatę w wysokości 250 tys. rubli (ok. 16,5 tys. zł), a w przypadku śmierci jego rodzina otrzyma ponad 12 mln rubli (ok. 800 tys. zł).
Czytaj też:
Donbas krwawi. Świat patrzy. „Sueddeutsche Zeitung”: Zachód staje się zmęczony wojną