Bohaterką nowego filmu Garlanda jest Harper (Jessie Buckley), która po samobójczej śmierci męża Jamesa (Paapa Essiedu) poszukuje ukojenia w krajobrazach i spokoju angielskiej wsi. Ona sama, jak i widzowie szybko przekonają się, że nie będzie to możliwe. Nad kobietą zawiśnie początkowo niezidentyfikowane zagrożenie, które z czasem przerodzi się w horror.
Coś za mną chodzi
Gdyby nie krótka retrospekcja na początku filmu, można by pomyśleć, że mamy do czynienia z komedią romantyczną pokroju „Holiday”. Oto mieszkanka wielkiego Londynu przyjeżdża na głęboką prowincję, gdzie wynajmuje piękny zabytkowy dom. Wokół budynku rozciągają się bezkresne pola i lasy, a w ogrodzie rośnie obficie obsypana owocami jabłonka. Po posiadłości oprowadza ją „bardzo specyficzny” właściciel Goeffrey (Rory Kinnear), trochę wścibski, ale ostatecznie pomocny, a nawet sympatyczny. Sielanka.