Eliza Olczyk, „Wprost”: Czy Ursula von der Leyen zostanie odwołana za stanowiska szefowej Komisji Europejskiej, jak chcą europejscy liberałowie?
Paweł Kowal: Nie zostanie odwołana. Liberałowie nie zdołają zebrać większości do usunięcia jej ze stanowiska – potrzeba do tego aż dwóch trzecich głosów w Parlamencie Europejskim. Poza tym liberałowie nie będą w stanie zaproponować żadnego pomysłu na inną, sensowną Komisję Europejską.
Ponieważ to cała komisja musiałaby zostać odwołana?
Powtórzyłaby się sytuacja z wiosny 1999 roku kiedy cała Komisja, na której czele stał Jacques Santer podała się do dymisji.
Tamta dymisja była związane z raportem grupy niezależnych ekspertów, którzy zarzucili Komisji faworyzowanie przyjaciół i świadome tolerowanie korupcji niektórych komisarzy.
Tak, ale zbyt wielu precedensów w historii Unii Europejskiej nie było. Gdyby naprawdę doszło do odwołania Komisji, to trzeba by przeprowadzić całą procedurę wyboru poszczególnych komisarzy. Moim zdaniem nikt się na to nie poważy.
To po co ten wniosek i połajanki pod adresem von der Leyen?
To jest gra liberałów o ich pozycję w Parlamencie Europejskim. Są dużą grupą w PE, starają się rozpychać. Uważają, że Komisja Europejska musi być restrykcyjna wobec państw, które nie przestrzegają norm europejskich, jeżeli chodzi o wymiar sprawiedliwości. Poza tym chcieliby użyć Komisji Europejskiej jako instrumentu w politycznej rozgrywce w Polsce czy na Węgrzech. Nikt jednak w państwach narodowych, nikt w polskim parlamencie nie zastąpi nas, posłów opozycji, w naciskach na rząd. Nie możemy postrzegać Komisji Europejskiej jako sojusznika politycznego opozycji, bo to byłoby w rzeczywistości jej osłabianie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.