Poseł zarzuca b. prezesowi Trybunału Konstytucyjnego i b. rzecznikowi praw obywatelskich, że 11 maja pomówił go w radiu TOK FM. Chodzi o słowa, że Mularczyk "działając jako przedstawiciel Sejmu umyślnie wprowadził w błąd Trybunał Konstytucyjny i dążył do zablokowania jego prac podczas rozprawy ws. lustracji 10 maja".
Sędziowie Trybunału Adam Jamróz i Marian Grzybowski zostali wówczas wyłączeni przez prezesa TK Jerzego Stępnia po tym, jak Mularczyk przekazał Trybunałowi notatkę nt. akt IPN o domniemanych związkach tych sędziów ze służbami specjalnymi PRL. Jak podał wtedy poseł, w IPN zachowały się zapisy rejestracyjne wywiadu PRL na ich temat; nie powiedział jednak, iż jeden odmówił współpracy, a drugiego zarejestrowano w czerwcu 1989 r.
11 maja prof. Zoll pytany w TOK FM, czy poseł Mularczyk naruszył prawo, powiedział: "uważam, że bardzo. Mieliśmy tu do czynienia z działaniem, które było wprowadzeniem w błąd, a w takim razie mieliśmy do czynienia ze złamaniem prawa".
Odpowiadając na pytanie jakie prawo zostało złamane, były prezes TK powiedział: "myślę, że parę przepisów kodeksu karnego by tu się znalazło. Pan Mularczyk nie jest osobą prywatną, tylko występował jako funkcjonariusz publiczny i mieliśmy do czynienia z całą pewnością z nadużyciem władzy i nadużyciem swoich obowiązków, czyli artykuł 231 kodeksu karnego to jest tutaj, jak się mówi, +jak drut+. Ale mamy również do czynienia z publicznie dokonanym pomówieniem tych osób, których dotyczyły te wnioski".
Na uwagę, że to raczej kodeks cywilny, były prezes TK powiedział wtedy: "nie, to też i kodeks karny, to jest artykuł 212. Ale oczywiście to też ochrona dóbr osobistych tych osób, czyli sprawa cywilno-prawna. Dosyć duży katalog przepisów tu by się znalazł, który jednak chroni dobra i prawidłowość funkcjonowania Trybunału. Przecież wczorajszy wniosek miał prowadzić również do zablokowania pracy Trybunału. To jest bardzo poważna sprawa". Pytany "czy to są przestępstwa ścigane z urzędu" prof. Zoll powiedział: "231 jest ścigane z urzędu".
Zdaniem Mularczyka, wypowiedź profesora w radiu TOK FM "mogła go poniżyć i narazić na utratę zaufania potrzebnego do piastowania stanowiska posła na Sejm RP, a także wykonywania zawodu adwokata". Kodeks karny przewiduje za to w art 212 p. 2, na który powołuje się w swoim akcie oskarżenia Mularczyk, do dwóch lat więzienia.
W czwartek Mularczyk powiedział PAP, że "jeżeli na pierwszej rozprawie pan profesor go nie przeprosi i nie dojdzie do ugody, to będzie prowadzone przeciwko niemu postępowanie karne, które zakończy się wydaniem wyroku".
Mularczyk kilkakrotnie publicznie mówił, że oczekuje przeprosin od Zolla, wysłał nawet do niego list w tej sprawie. Profesor za każdym razem odpowiadał, że nie ma zamiaru przepraszać posła, bo jego wypowiedzi "nie miały charakteru obraźliwego". "Te wypowiedzi były stwierdzeniem pewnych ocen z punktu widzenia mojej specjalizacji" - podkreślał wcześniej prof. Zoll. Do czasu nadania depeszy w czwartek PAP nie udało się uzyskać opinii profesora.
15 maja w związku z wystąpieniem Mularczyka przed Trybunałem, postępowanie dyscyplinarne wobec niego wszczęła Okręgowa Rada Adwokacka w Krakowie.
Jak poinformował w czwartek PAP dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej Marek Stoczewski, rzecznik dyscyplinarny będzie ustalał, czy poseł Mularczyk dysponował pełnymi wiadomościami odnoszącymi się do dwóch sędziów Trybunału i czy świadomie zataił je w swoim wystąpieniu.
"Postępowanie dyscyplinarne znajduje się na etapie początkowym. Zawiadomienie o wszczęciu postępowania wysłano do pana Mularczyka. W dalszym toku postępowania badane będą dowody, zarówno z urzędu, jak i zgłoszone przez pana Mularczyka" - powiedział adwokat. Jak dodał, trudno przewidzieć, kiedy postępowanie się zakończy.pap, ss, ab