Ostatnie tygodnie upływają pod znakiem zmian w klubach PlusLigi, które przeprowadzają transfery przed rozpoczęciem nowych rozgrywek. Roszady personalne dotyczą też stanowisk trenerskich, a z Projektu Warszawa do Sir Safety Perugia przeniósł się Andrea Anastasi. Włoch wcześniej był o krok od porozumienia z PGE Skrą Bełchatów, ale w ostatniej chwili zmienił zdanie i postanowił, że chce pracować w swojej ojczyźnie.
PlusLiga. Kto poprowadzi Skrę Bełchatów?
O kulisach negocjacji z byłym selekcjonerem reprezentacji Polski opowiedział prezes Skry, Konrad Piechocki. – Zrobiło się troszeczkę zamieszania. Byliśmy dogadani z trenerem Andreą Anastasim, do ustalenia zostały kosmetyczne rzeczy. Podaliśmy sobie rękę i wyjaśniliśmy kwestie składu zespołu i sztabu – stwierdził w rozmowie z tvpsport.pl. Jak dodał, ostatecznie Włoch zrezygnował z pracy w Bełchatowie, ale przeprosił prezesa Skry. – Wiem, że to było dla niego ważne, bo mógł wrócić do ojczyzny i poprowadzić zespół z Wilfredo Leonem i Kamilem Semeniukiem w składzie – ocenił Piechocki.
Nieoficjalnie mówiło się, że zespół z Karolem Kłosem i Mateuszem Bieńkiem w składzie może objąć Gheorghe Cretu, który po sezonie pożegnał się z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Tvpsport.pl podaje, że do porozumienia nie doszło z powodów finansowych. Rumuński szkoleniowiec miał przedstawić „warunki z kosmosu”, które stanęły na przeszkodzie w negocjacjach z działaczami z Bełchatowa.
Co ciekawe, sam Cretu w rozmowie z WP SportoweFakty wprawdzie przyznał, że miał oferty z PlusLigi, ale jednocześnie nic nie wspomniał o fiasku negocjacji z powodów finansowych. – Nie pójdę od razu po ZAKSIE do żadnego wielkiego jej rywala w kraju. To już zdecydowałem na długi czas przed końcem sezonu – zadeklarował.
Czytaj też:
Quiz dla fanów siatkówki. Dasz radę uzyskać chociaż 50 proc.?