70 proc. terytorium Szwajcarii to góry. Raj dla narciarzy i piekło wojskowych strategów. Kiedy Niemcy planowali napaść na Szwajcarię w trakcie II wojny światowej, sama geografia dostarczała im solidną listę argumentów przeciwko: ograniczone możliwości przemieszczania się, koszmarne warunki jazdy dla czołgów, trudności z namierzeniem i likwidacją pozycji przeciwnika.
Ale Szwajcarzy nie pozostawili kraju jedynie pod opieką matki natury. Swojemu szczęśliwemu położeniu postanowili dopomóc. Plan obrony przed wojskami Hitlera zakładał wysadzenie linii kolejowych oraz dróg i mostów, którymi wróg będzie próbował się wedrzeć. Ładunki wybuchowe rozmieszczono w ponad trzech tysiącach strategicznych punktów. Ostatnie z nich zostały zdemontowane w… 2014 roku.
W górskich jaskiniach i nad szlakami poukrywano gniazda karabinów maszynowych. Wyrastające jeden po drugim alpejskie domki były potencjalnymi kryjówkami żołnierzy i magazynami broni. Szwajcarzy deklarowali, że są w stanie wystawić do walki 850 000 żołnierzy.
To był mistrzowski pokaz polityki odstraszania.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.