W sierpniu 2021 roku w trakcie kryzysu migracyjnego wywołanego przez Aleksandra Łukaszenkę były opozycjonista Władysław Frasyniuk był gościem TVN24. Pytany o działania funkcjonariuszy Straży Granicznej wobec koczujących w Usnarzu migrantów mówił, że „to słabość powoduje agresję”. – To jest pewnego rodzaju demonstracja. Tłum tchórzy jest potwornie niebezpieczny. Patrzę z niepokojem na to chamstwo, agresję, prostactwo. Słowo „żołnierz” w przypadku tych osób jest upokarzające – powiedział. – To jest wataha psów, która otoczyła biednych, słabych ludzi. Tak nie postępuje żołnierz, to są śmieci po prostu. To nie są ludzkie zachowania, ci żołnierze nie służą Polsce, tylko plują na te wszystkie wartości, o które walczyli ich rodzice czy dziadkowie – podsumował.
Słowa wywołały oburzenie, a kroki prawne zapowiedział wówczas szef MON Mariusz Błaszczak. Także były szef MON Tomasz Siemoniak stwierdził, że „takie słowa nigdy nie powinny paść, bo są odbierane jako ocena wszystkich żołnierzy czy funkcjonariuszy”.
Słowa Frasyniuka o żołnierzach. Prokuraturę zawiadomiły władze
Sprawa ma ciąg dalszy. Wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski oraz szef MON Mariusz Błaszczak zawiadomili prokuraturę w sprawie kontrowersyjnej wypowiedzi byłego opozycjonisty.
23 grudnia 2021 roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała do Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Śródmieścia akt oskarżenia w tej sprawie. Zarzuciła Frasyniukowi „użycie pod adresem żołnierzy ochraniających granicę państwową sformułowań "znieważających i poniżających ich w opinii publicznej oraz narażających na utratę zaufania potrzebnego dla pełnienia służby". Początek procesu wyznaczono na piątek, 24 czerwca.
Były działacz opozycyjny nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do roku.
Czytaj też:
Prokuratura: Frasyniuk znieważał i poniżał żołnierzy. Naraził ich na utratę zaufania