We wtorek 28 czerwca na konferencji prasowej podsumowującej szczyt G7 kanclerz Niemiec Olaf Scholz popisał się nietypowym „dowcipem”. Kiedy polsko-niemiecka dziennikarka z Deutsche Welle zapytała go, czy mógłby skonkretyzować, jakich gwarancji Niemcy udzielą Ukrainie, odpowiedział jedynie: „tak, mógłbym”. Swoje słowa uznał za wystarczającą odpowiedź na tak zadane pytanie, po czym z uśmiechem dodał: „to tyle”.
Rosalia Romaniec przyznała, że zdziwiło ją zachowanie kanclerza. W komentarzu na Twitterze podkreśliła, że gdy uczyła się języka Niemieckiego, to radzono jej używać właśnie formy grzecznościowej „czy mógłby pan”. Jej zdaniem zasługiwała na coś więcej niż tylko logicznie poprawna odpowiedź na zdanie, pomijająca jednak sedno jej pytania. Dodała, że pytanie było poważne.
Niektórzy niemieccy dziennikarze komentujący zachowanie Scholza uznali, że było ono aroganckie. Podkreślali, że nie przystoi ono ani człowiekowi ani kanclerzowi. Zwracali też uwagę, że taka a nie inna odpowiedź mogła wynikać z faktu, że Niemcy jednak nie mają konkretnych gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy, lub nie chcą ich jej dać.
Szczyt G7. Co ustalono?
„Jesteśmy zdecydowani wspierać odbudowę Ukrainy, organizując międzynarodową konferencję na temat odbudowy i tworząc międzynarodowy plan odbudowy” - podali w komunikacie po szczycie G7 szefowie państw obecnych na wydarzeniu. Sam kanclerz Scholz zapewniał, że grupa „zdecydowanie i stanowczo opowiada się po stronie Ukrainy”.
Czytaj też:
Aleksandra Żebrowska żartuje z męża. „Był niezłym dupkiem”